Jak łatwo się domyślić, regulacje w tym zakresie są martwe - przygotowując się do pisania niniejszego materiału, udało znaleźć się tylko trzy memy, które spełniały warunki korzystania z utworów pierwotnych.
Czy to znaczy, że niepodpisane memy powstały z naruszeniem praw autorskich twórców utworów stanowiących tło?
Teoretycznie tak, jednak nie wiadomo jeszcze o sytuacji, w której autor pierwotny wysuwał jakiekolwiek roszczenia wobec twórcy mema.
Prawdopodobnie jest to spowodowane rozproszeniem odpowiedzialności, a także faktem, że znalezienie autora, zwielokrotnionego później obrazka jest praktycznie niemożliwe.
Na szczęście ustawodawca zdaje się dostrzegać problem, a co za tym idzie potrzebę uregulowania kwestii internetowej twórczości, o czym świadczy tzw. duża nowelizacja prawa autorskiego.
Przyjęty w 2015 r. pakiet przepisów miał na celu uzupełnienie regulacji dotyczących dozwolonego użytku, poprzez uelastycznienie tzw. "prawa cytatu".
Jak to ma się do memów?
Wprowadzony przepis art. 29, dopuszcza możliwość skorzystania z istniejącego już utworu, na potrzeby parodii, pastiszu czy karykatury w zakresie uzasadnionym prawami tych gatunków twórczości.
Nie znaczy to, że wcześniej takie zapożyczenia były niedozwolone, jednak przepis traktujący o prawie cytatu był zbyt ogólny i nieprzystający do nowych form kulturotwórczego wyrazu.
Bez wątpienia internetowy mem, może zostać sklasyfikowany jako forma parodii, co prowadzi do konkluzji, że to właśnie ten przepis powinien być stosowany w kontekście tego zjawiska.
Pamiętając, że prawo cytatu jest jedną z form dozwolonego użytku, należy pamiętać, że trzeba podać imię i nazwisko twórcy, oraz źródło z którego pochodzi wykorzystywana przez nas praca.