Samosia pisze: ↑19 paź 2021 13:14
Jan19557 mój mąż od początku aż do momentu przejścia na emeryturę pracował ,, na dole" i nigdy ale to nigdy ani on ani żaden ( a znam ich kilkunastu ) pracownik kopalni nie przebywa jak to nazywasz na ,, rehabilitacji w sanatorium" bo takowa była,jest i będzie jedynie ze skierowaniem z NFZ ... Owszem jest coś takiego albo chyba raczej było jak ,,urlop zdrowotny" twający 10 dni ale wtedy każdy sam sobie organizował swoje wyjazdy albo normalnie siedział w domu ... No ale teraz widać po tym co piszesz,że nawet w świecie górniczej braci są równi i równiejsi bo jedni maja do dziś ,,wszystko" a drudzy będąc już nawet na emeryturze nie mają ,, nic"
Grzecznie składają wnioski do NFZ i czekają na swój wyjazd w kolejce
Droga Samosiu
W czasach realnego socjalizmu Sam osobiście miałem przyjemność Jechać tzn wieść jako Kierowca Autobusu -Górników z Kopalni Walenty Wawel w Rudzie Śląskiej.
Mój szwagier Górnik KWK Katowice też był wożony do Kołobrzeskiego Podczela na tzw Rehabilitację po za miejsce zamieszkania jako dodatkowy urlop po za tymi 10 dniami Gdy Doktor zakładowy wykrył podejrzenie Pylicy.
Z tego co Kojarzę mogę sprawdzić u szwagra to Papier od Doktora zakąłdowego Gwarantował 10 dni w sanatorium
Oczywiście nie było to nagminne ,ale każda Kopalnia w ciągu roku wysyłała po 100/200 Górników nie koniecznie dołowych.
U Nas w Hutnictwie były obligatoryjne od chyba 1975 roku znam to z autopsji -Ojciec Wyjeżdżał dla Białych murarzy oraz dla tych ,którzy pracowali przy rozkuwaniu wilka na Martenach.
Były to dodatkowe 10 dni z obowiązkowym wdychaniem tego luftu w inhalatoriach plus pobyt w czasie sztormów nad Bałtykiem od listopada do marca.
Fakt wtedy ośrodki stały Puste bo wtedy jeszcze nie były w puli Sanatoryjnej
Firma w której pracowałem była właścicielem dwóch Hutników w Szczawnicy i Kołobrzegu
Mieli też Obiekt w Kozubniku -ale tam nie było rehabilitantów .
Przepraszam że się wtrąciłem ale Tak było może Twój Małżonek nie Był tak Blisko tych co wyjeżdżali Może bardziej Pracował niż ....