Zawał serca

Kardiologia, uzdrowiska kardiologiczne, sanatoryjne leczenie chorób serca. Leczenie nadciśnienia, chorób układu krążenia, rehabilitacja po zawałach itp.
Paoulo
Kuracjusz
Kuracjusz
Posty: 11
Na forum od: 26 kwie 2011 12:42

Zawał serca

Post autor: Paoulo »

Moja przygoda z zawałem serca cz. I

Witam bardzo serdecznie.
Chciałbym opowiedzieć o swojej przygodzie z zawałem serca. Pewnego pięknego, słonecznego popołudnia wróciłem z pracy jak zwykle do domu zjadłem obiadek, i oczywiście standartowo drzemka bo przecież sadełko musi się zawiązać, luz, pełen uśmiech nic nie wskazywało na to, że dalsze popołudnie oraz wieczór będzie dla mnie lekko skomplikowane. Po jakimś czasie leżakowania na tapczanie jak tzw. lemur, poczułem delikatne pieczenie w klatce piersiowej. Oczywiście jak to facet olałem to, w ogóle tym się nie przejąłem, mówię sobie: skoro weszło to i musi wyjść. Już kiedyś tak było i ból przeszedł. Mija jakiś czas nie przestaje mnie boleć, wręcz przeciwnie nasila się a do tego zimny pot, który zaczął mnie oblewać. W tym momencie zacząłem się denerwować. Mija kilka kwadransów a ja czuję się coraz gorzej. Piękny dzionek na dworze słoneczko świeci, aż chce się żyć a mnie coraz mocniej boli i robi mi się zimno. W końcu męska decyzja, już dłużej nie wytrzymam tego stanu a na polepszenie nic nie wskazuje. Żona z córką widząc, że ze mną jest coś nie tak i w te pędy zadzwoniły na po pogotowie ratunkowe.
Paoulo
Kuracjusz
Kuracjusz
Posty: 11
Na forum od: 26 kwie 2011 12:42

Re: Zawał serca

Post autor: Paoulo »

Moja przygoda z zawałem serca cz. II

Po przyjeździe do szpitala, zawieźli mnie na oddział kardiologii i położyli na intensywną terapie, Oczywiście badania, kroplówki, leki i dużo zastrzyków dożylnych oraz nie obeszło się od dokumentów, które musiałem podpisać z racji pobytu w szpitalu. Człowiek na pół świadomy, nie bardzo wie co podpisuje niestety takie są u nas przepisy, uważam, że takie sprawy powinno się załatwiać gdy jest się świadomym w mniej nerwowej sytuacji. Na sali leżąc we mgle widziałem swoją rodzinę jasne, że z nimi rozmawiałem tylko nie bardzo mogę sobie przypomnieć o czym. Później opowiedzieli mi o czym. Pamiętam, gdy pytano mnie oto czy wyrażam zgodę na wykonanie koronografie, która miała być przeprowadzona w Poznaniu. Powiedziano mi i rodzinie, że jest niezbędna do dalszego leczenia. Jakimś cudem podpisałem zgodę na jej wykonanie. Następnie wokół mnie zrobił się bardzo duży ruch nie wiedziałem co się dzieje. Przygotowywali do wyjazdu jeszcze jakieś zastrzyki, kroplówki i pełen odlot. Nic nie pamiętam.
Paoulo
Kuracjusz
Kuracjusz
Posty: 11
Na forum od: 26 kwie 2011 12:42

Re: Zawał serca

Post autor: Paoulo »

Moja przygoda z zawałem serca cz. III

Po lekkim przebudzeniu się nie bardzo wiedziałem gdzie jestem, po prostu nic nie jarzyłem całkiem zgłupiałem. Pomieszczenie, w którym byłem było jakieś dziwne: ciemne, ponure, a ja leże na łóżku wraz z reklamówką na nogach. Rozglądałem się na boki i nic nie pamiętałem. Myślałem sobie gdzie ja jestem, miałem różne myśli, do czasu kiedy zobaczyłem pielęgniarkę, wówczas uspokoiłem się.. Po jakimś czasie podeszła do mnie coś mi się zapytała na pewno jej odpowiedziałem, Później słyszałem jak pielęgniarka rozmawia z lekarzem. Następnie poczułem wkucie w pachwinę, kątem oka na monitorze komputerowym zobaczyłem jakieś dziwne wykresy, linie pionowe, grube i cienki, domyśliłem się, iż robią mi koronografie. Nigdy przedtem nie słyszałem o takim badaniu, było to dla mnie zaskakujące. W pewnym momencie lekarz powiedział że niema sensu dalej robić, bo i tak nic nie wyjdzie. Jak usłyszałem te słowa to miałem ochotę krzyknąć: Dlaczego? Może spróbujemy jeszcze raz?, Może się uda, proszę. Chciałem coś powiedzieć ale nie mogłem czułem się jak bym był zablokowany coś mnie hamowało nie mogłem nic wyksztusić. Musiałem się trochę zdrzemnąć przy tym badaniu, bo obudziłem się na sali gdzie leżały trzy osoby w tym jedna kobieta. Sala była przegrodzona żaluzjami i łazienką na miejscu.Za oknem piękny nowy dzień było ciepło i świeciło słonko. Czułem ucisk w pachwinie miałem takie wrażenie jakby ktoś położył mi 100 kg, nie mogłem się ruszyć ani odwrócić na bok. Dopiero po jakimś czasie przyszła pielęgniarka i mnie oświeciła, że ten ucisk jest konieczny. Pytam się a sprawy fizjologiczne? Odpowiedz pielęgniarki była bardzo stanowcza: na wszystko jest sposób, proszę się o nic nie martwić. Przyniosła mi różne akcesoria różnego typu rzeczy i powiedziała: proszę się nie ruszać, leżeć na wznak, bo tak trzeba, odpowiedziałem; ok. Przyszedł lekarz zajrzał pod koc obejrzał pachwinę i powiedział: dobrze się goi. Jakoś szybko zleciał ten dzień i znów zrobił się wieczór. Taki byłem zmęczony ciągle chciało mi się spać, czułem ogólne osłabienie, mówię sobie licho ze mną ale dom rade bo przecież mam do kogo żyć. Mam wspaniałą córkę, którą nie mogę zawieść, przecież on ma tylko mnie. Następnego dnia po obchodzie lekarz stwierdził, że pomału mogę wstać z łóżka i dzisiaj po mnie przyjadą Bardzo się ucieszyłem z tej nowiny, od razu dostałem lepszą chęć do życia. Ale to tak łatwo powiedzie, wykonanie z tym wstawanie był kiepskie. Nogi się gięły jak u niemowlaka .Po ciężkich próbach dałem rade doczłapać się do łazienki . W miarę swych możliwości ruchowych z wielkim trudem się umyłem oczywiście z grubsza. Wystarczyło to abym poczuł się lepiej w tempie żółwia, udałem się z powrotem na łóżko gdzie z niecierpliwieniem oczekiwałem na przyjazd kolegów z pogotowia, którzy zabiorą mnie do domu. Po kilku godzinach zjawili się moi wybawcy. Zapakowali mnie na łóżko transportowe, zapieli pasami i szary korytarzem zawieźli do karetki. Po dokonaniu wszelkich zabezpieczeń w samochodzie włączyli tzw. koguty i chyżo pomknęliśmy do szpitala macierzystego.
Paoulo
Kuracjusz
Kuracjusz
Posty: 11
Na forum od: 26 kwie 2011 12:42

Re: Zawał serca

Post autor: Paoulo »

Moja przygoda z zawałem serca cz. IV

W szpitalu ponownie mnie położyli na oddział kardiologii oraz na sale intensywnej terapii. Jakiś czas leżałem pod obserwacją, oczywiście przyjmowałem zastrzyki, leki, przechodziłem różnego typu badania i tak pomalutku dochodziłem do zdrowia. Dzielni lekarze, uczeni z wielką cierpliwością, sukcesywnie stawiali mnie na nogi. Tak dzień po dniu mijał czując się dobrze na co najlepszym dowodem były urządzenia oraz wyniki badań. W „nagrodę” przeniesiono mnie na ogólną sale by szybciej wrócić do formy. Czas płynął ślimaczym tempem, mierzony był od posiłku do posiłku to taki wyznacznik jak ktoś nie wie która jest godzina. Posiłki w szpitalu podawane są o takich samych godzinach, zawsze regularnie i według nich można ustawić zegarek. Mijają dni a ja w sumie czuję się dobrze. Z perspektywy za kilka kolejnych dni powinienem wyjść do domu. Bardzo się cieszyłem, że wreszcie skończy się ten koszmar. Nie ukrywałem, z tęskniłem się za moimi bliskimi, moją kochaną córką, bo tylko w nią wierze. Mogę się cieszyć i dziękować bogu, że tak dobrze się skończyło, że mam kolejną szanse na życie. Kolejny raz los był dla mnie łaskawy. Zanim opuściłem gościnny szpital czekała mnie rozmowa z jednym z lekarzy kardiologów na temat mojego zdrowia. Rozmowa była dość poważna, dotyczyła operacji bypassów. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi ale mogłem się domyśleć, że chodzi o moje serce. Niemal cała radość mego życia legła w gruzach, tak nie wiele brakowało do szczęścia. Gdzieś już słyszałem o bypassach niestety tak naprawdę nic nie wiedziałem. Lekarza na oddziale mniej więcej wytłumaczyli mi na czym ten pic polega. Nie ukrywam, że włosy mi się najeżyły. Jak to mówią krótka piłka: baypassy innego wyjścia nie ma. Kolejne popołudnie i noc spędzona intensywnie, na rozmyślaniach i zadawaniu sobie pytań. Rano podjąłem decyzję, że wyrażam zgodę. Oczywiście nie była to łatwa decyzja, nikt z nas tak wcześnie nie chce pożegnać się z najbliższymi i odejść z zapomnienie chyba, że jest to wola Boga. Powiadomiłem lekarza, który mnie uświadamiał o konieczności operacji bypassów. Zgłosili mnie do tzw. centrum do Poznania gdzie okres oczekiwania jest około trzech miesięcy. Kilka końcowych badań przed wyjściem do domu, leki i „fora ze dwora”. Tak można by było opisać moją przygodę z zawałem serca
forumowicz

Re: Zawał serca

Post autor: forumowicz »

Paolo---> życzę Ci zdrówka, nie wiem, ile masz lat...ale moja teściowa miała zakładane bypassy i czuje sie po tym zabiegu 100 razy lepiej. Trzymam kciuki- wszystko będzie dobrze, tylko tak to strasznie wygląda:)
Paoulo
Kuracjusz
Kuracjusz
Posty: 11
Na forum od: 26 kwie 2011 12:42

Re: Zawał serca

Post autor: Paoulo »

Dziękuje !
Bardzo dziękuje jovanko69 za ciepłe słowa pod moimi adresem. Tak sądzę że, jeszcze jestem zbyt młody, gdyż dopiero jestem na półmetku długości przeciętnego życia jak dla mężczyzn. Zawsze to miło jak jeszcze są ludzie którzy potrafią współczuć innym. Jak na razie czuję się jak to mówi młode pokolenie „ Spoko ”. Moim zdaniem najważniejsze jest, by za bardzo o tym co było nie myśleć, lecz cieszyć się życiem i umieć z niego korzystać w granicach zdrowego rozsądku. Jak mówi powiedzenie „ Co było a nie jest, nie piszę się w rejestr. Serdecznie pozdrawiam i dziękuje :)
forumowicz

Re: Zawał serca

Post autor: forumowicz »

Paoulo pisze:Moja przygoda z zawałem serca cz. IV

W szpitalu ponownie mnie położyli na oddział kardiologii oraz na sale intensywnej terapii. Jakiś czas leżałem pod obserwacją, oczywiście przyjmowałem zastrzyki, leki, przechodziłem różnego typu badania i tak pomalutku dochodziłem do zdrowia. Dzielni lekarze, uczeni z wielką cierpliwością, sukcesywnie stawiali mnie na nogi. Tak dzień po dniu mijał czując się dobrze na co najlepszym dowodem były urządzenia oraz wyniki badań. W „nagrodę” przeniesiono mnie na ogólną sale by szybciej wrócić do formy. Czas płynął ślimaczym tempem, mierzony był od posiłku do posiłku to taki wyznacznik jak ktoś nie wie która jest godzina. Posiłki w szpitalu podawane są o takich samych godzinach, zawsze regularnie i według nich można ustawić zegarek. Mijają dni a ja w sumie czuję się dobrze. Z perspektywy za kilka kolejnych dni powinienem wyjść do domu. Bardzo się cieszyłem, że wreszcie skończy się ten koszmar. Nie ukrywałem, z tęskniłem się za moimi bliskimi, moją kochaną córką, bo tylko w nią wierze. Mogę się cieszyć i dziękować bogu, że tak dobrze się skończyło, że mam kolejną szanse na życie. Kolejny raz los był dla mnie łaskawy. Zanim opuściłem gościnny szpital czekała mnie rozmowa z jednym z lekarzy kardiologów na temat mojego zdrowia. Rozmowa była dość poważna, dotyczyła operacji bypassów. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi ale mogłem się domyśleć, że chodzi o moje serce. Niemal cała radość mego życia legła w gruzach, tak nie wiele brakowało do szczęścia. Gdzieś już słyszałem o bypassach niestety tak naprawdę nic nie wiedziałem. Lekarza na oddziale mniej więcej wytłumaczyli mi na czym ten pic polega. Nie ukrywam, że włosy mi się najeżyły. Jak to mówią krótka piłka: baypassy innego wyjścia nie ma. Kolejne popołudnie i noc spędzona intensywnie, na rozmyślaniach i zadawaniu sobie pytań. Rano podjąłem decyzję, że wyrażam zgodę. Oczywiście nie była to łatwa decyzja, nikt z nas tak wcześnie nie chce pożegnać się z najbliższymi i odejść z zapomnienie chyba, że jest to wola Boga. Powiadomiłem lekarza, który mnie uświadamiał o konieczności operacji bypassów. Zgłosili mnie do tzw. centrum do Poznania gdzie okres oczekiwania jest około trzech miesięcy. Kilka końcowych badań przed wyjściem do domu, leki i „fora ze dwora”. Tak można by było opisać moją przygodę z zawałem serca

Witaj dzielny :D pacjencie kardiologi polskiego szpitala .To fakt,nawet nie wiedziałam ,ze zawał może się zacząć tak po prostu niewinnie.
A jednak....wniosek:trzeba zwolnić tempo życia :shock: więcej luzu mniej pogoni za czymś, tym niczym, za tym niczym gonimy wszyscy :( .Bardzo się cieszę ,że udało Ci się ,teraz tylko wolniutko i spokojnie >Pozdrawiam bardzo ciepło 8-)
MartylaO
Posty: 1
Na forum od: 14 mar 2013 13:21

Re: Zawał serca

Post autor: MartylaO »

Ja boje sie za moj tata bedzie mial zawał, bo wogole o siebie nie dba, siedzi przed telewizorem i wiecznie cos podjada. Lekarzy unika jak moze. dlatego ja nie czekałam i zamówilam mu Caretest Heart. Czyli taki zestaw 3 testów ktore mozna wykonac w domu. Na wszelki wypadek lepiej jak beda w apteczce.
Awatar użytkownika
medi
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 8463
Na forum od: 22 lip 2011 15:26
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 6

Re: Zawał serca

Post autor: medi »

I temat zawałów umarł śmiercią ...naturalną :?: :roll: Nie ma zawałowców wśród nas :?: Ostatnio umarł mąż mojej znajomej :( Nawet nie znam dokładnie przyczyny ,ale przeszedł w ostatnich latach dwa zawały .Mój małż też jest po dwóch ale miał założone by-passy i ma się nadspodziewanie dobrze :D Nie rozumiem jednej rzeczy ,dlaczego musi dojść do zawału żeby nasza służba zdrowia zainteresowała się pacjentem :?: Dlaczego po zawałach bardzo często zostawia się pacjentów samych sobie ,niech sobie sami radzą :?: Ja przyzwoitej przychodni która by zaopiekowała się moim mężem szukałam ze dwa lata ,na pierwszą wizytę trzeba czekać około roku obecnie .A co zrobić z zawałowcem przez ten rok :?: Oddać do przechowalni :?: Przeżywalność po zawałach i by-passach to 25% jak przeżyjesz pół roku ,50% jak przeżyjesz rok ,a 75% po 1,5 roku ,po dwóch latach masz takie same szanse na kolejny zawał jak każdy inny
Awatar użytkownika
medi
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 8463
Na forum od: 22 lip 2011 15:26
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 6

Re: Zawał serca

Post autor: medi »

Interesuje mnie na przykład ile lat można przeżyć z by-passami :?: Czy po jakimś czasie należy je wymienić :?: Czy jest tu ktoś z takim samym problemem ,bardziej zorientowany niż ja :?:
ODPOWIEDZ