Z życia pewnej kamienicy :)

W tym miejscu możecie prezentować swoją twórczość niekoniecznie związaną z pobytem w sanatorium choć i taka mile widziana.
Regulamin forum
Proszę by każdy nowy wątek rozpoczynał się wierszem. Najlepiej by to był wiersz autora wątku, ewentualnie wiersz na temat sanatorium.
Uwaga! Jeśli wstawiacie czyjąś twórczość, pamiętajcie, że powinniście posiadać zgodę autora lub właściciela praw na publikację. To bardzo ważne.
Proszę też by nie tworzyć tu wątków, które bardziej pasują do działu "Na każdy temat". Niech ten dział będzie wyłącznie związany z twórczością sanatoryjnych poetów :)
Poza tym obowiązują wszystkie zasady z regulaminu ogólnego pisania postów na forum dostępnego tu http://www.forum.nasze-sanatorium.pl/vi ... p?f=2&t=10
Awatar użytkownika
malgorzatas
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 58744
Na forum od: 16 lis 2013 14:16
Oddział NFZ: Wielkopolski
Staż sanatoryjny: 6

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: malgorzatas »

U mnie z poezją też na bakier :roll: ale lubię poczytać :D
Wpadłam żeby podlać kwiatki, od świąt nikogo tutaj nie było :shock: :roll:
Awatar użytkownika
Nutka
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 31259
Na forum od: 20 lut 2015 19:53
Oddział NFZ: Świętokrzyski
Staż sanatoryjny: 5

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Nutka »

I widzisz Bożenko,jednak chodzą Ci zbereżne myśli po tej pięknej główce ;)
Tak Cię Czarodziej zainspirował,że w momencie tworzyć zaczęłaś :lol: :lol: :lol:
I powiedz,że nie :twisted:
Awatar użytkownika
Czarodziej
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 604
Na forum od: 26 gru 2019 13:11
Oddział NFZ: Łódzki
Staż sanatoryjny: 5

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Czarodziej »

Nutka pisze: 23 sty 2020 19:13 I widzisz Bożenko,jednak chodzą Ci zbereżne myśli po tej pięknej główce ;)
Tak Cię Czarodziej zainspirował,że w momencie tworzyć zaczęłaś :lol: :lol: :lol:
I powiedz,że nie
Nutka giganciaro :lol: ;) :serce:
BozenaMat pisze: 23 sty 2020 16:17
Czarodziej pisze: 23 sty 2020 11:36 No więc która mi coś powie….
O tym o czym skrycie marzy,
czy wypieki ma twarzy? :oops:
Może coś się, gdzieś przydarzy…

A nie tylko jedno zdanie…
Brać się Panie – za opowiadanie

Od jakiegoś czasu na naszym osiedlu pokazuje się imć Pan Czarodziej. Zjawia się, narobi lekkiego zamieszania i fruuuuuuuu. Tyle Go widzieli.
Kto zacz, skąd się zjawił… tego nikt nie wie. A jak wiadomo … jak nikt nie wie, to trza się udać do Marianka. Ten to w try miga obczai i taki dossier przedstawi, że CBŚ przy tym, to jak niemowlak w powijakach.
Połowa Bagatelki zaczęła opowiadać niestworzone historie, kto to i gdzie imć Czarodzieja widział. Ja tam w te osiedlowe opowieści nie wierzę… ni hu hu i za czorta wiary nie dam opowieściom pań z klubu Jadzieńki i w sumie mnie tam wsio rybka skąd, kto, byle humor miał i można było się dogadać, bez tłumaczenia pół dnia co się chce. Tłumaczyć to ja mogę, nawet zawiłości i nerw mną nie telepie, ale muszę widzieć, że ktoś to tłumaczenie łapie. Bo jak ja swoje, a delikwent swoje… to wtedy odruch wiatraka mi się uruchamia i mam ochotę zamachnąć się jak owo skrzydło i trzepnąć przez durny łeb. Jeżeli raz, drugi ktoś nie zrozumie, to jeszcze można wybaczyć. Ma się raz lepsiejsze, innym razem gorsze dni i nie zawsze w lot się łapie. To jak z muchą…. Czasem wpadnie w łapę… czasem i packą nie ubijesz. Tak więc ze 2 razy mogę tłumaczyć, ale jak trzeci, a nawet dziesiąty raz nie dociera… no to wybaczcie państwo. W dziurawy jak ser szwajcarski łeb to nijak nalać. Są ludzie oporni na wszelaką wiedzę i takowych lepiej nie szkolić, bo samemu się prędzej z tego świata zejdzie…. Oczywiście na nerwa.
Co do poczucia humoru tak było z naszym Jureczkiem. Ten to był ogarnięty i wsio w lot łapał, nie przymierzając jak żonglista swe piłeczki. Onegdaj jak Florcia się wprowadziła, to sam zakasał rękawki, pokazując te wytrenowane przy noszeniu Mariankowego złomu muskuły i dziewczynie piknie odmalował mieszkanie. Załapał? Załapał bez tłumaczenia i gadania.

Dlatego lepiej było wiedzieć czy Czarodziej to z naszej beczki czy trzeba Go dopiero wychować. A w wychowywaniu to my mamy już jakby nie było sporą wprawę. Ponad rok pomieszkiwania w Bagatelce i nasz Ali wychowany jak dziecię celebryty w prywatnym pensjonacie. Już nawet w tym roku pozbył się naleciałości Czarnego Lądu i choinkę ubrał po naszemu. Znaczy kałamarnice i insze tałatajstwo typu krewetki wtryndolił do gara, a na choinkę zawiesił koraliki, co to miał schowane w przepastnej torbie, a które dostał od szamana, gdy uciekał przed ziejącą ogniem macochą.

Tak więc Marianek zaopatrzywszy się w sześciopaczek, wsparty o ramię Bogusia, który natenczas opuścił mury zacnego hotelu zwanego jednostką penitencjarną, udał się w pobliże garaży osiedlowych. Co jak co, ale było to jedyne miejsce, które każdy mijał, choć raz w ciągu dnia. Inaczej nie szło dojść do Bagatelki, a przecie w czas zimy nikt na osiedlowych działkach nie będzie nocował. To nie czas lata, kiedy to co poniektórzy wykończeni trudami dnia, nie mieli na tyle sił, by doczołgać się do kamienicy, tylko padali w jakiejś przytulnej altance. Chociaż tak prawdę powiedziawszy tegoroczna zima do zim się nie zalicza, ale… co zacisze Bagatelki to zacisze, a nie ziejąca chłodem altanka.
Wracając do Marianka ruszył chłopina w pobliże garaży… nie było go od rana aż do wieczora. Jużem miała lecieć szukać siroty, nawet fryz zrobiłam, wściekle różowy dresik zamieniłam na jeansy, bo trochę strach mnie obleciał i myśli zaczęły się kotłować. A nuż Czarodziej ubije naszych chłopaków i tyle będziem mieli? Strach z deczka przeleciał mi po krzyżu, aże włosy ze sprężynek się wyprostowały. Ło matko… zieleń pokryła me lico… widmo tragedii wwiercało się we mnie jak świder na polu naftowym na morzu Arktycznym. No cóż. Trza poderwać tyłek i lecieć na osiedle szukać zguby. Ledwie chwyciłam klamkę u drzwi, a tu jak się nie otworzą z impentem…. I podśpiewując radośnie wkracza Marianek z Bogusiem, a za nimi człapie sobie (równie z rozanieloną miną) Czarodziej. No kurka wodna, psia kość, urwał nać… znów moje mieszkanie będzie punktem zbornym? Ale niech tam… przynajmniej się dowiem co i jak, nie mówiąc już dlaczego.

Od słowa do słowa… a było tych słów masa, bo po sześciopaczku języki chłopaków się rozwiązały i barwnie opisywali całe to spotkanie…. dowiedziałam się co nieco o tym naszym Czarodzieju. Jak znalazł wspólny język z naszym Mariankiem, znaczy równy gość i nie ma co udawać pańci, tylko wskoczyłam z powrotem w swój wściekle różowy dresik, z lodówki wyjęłam po chmieliku, usiadłam wygodnie w fotelu i chłonęłam barwną opowieść.
Z Mariankiem Czarodziej od razu znalazł płaszczyznę porozumienia. Nie dziwota, obaj zaliczyli turnusy sanatoryjne. Nie bądźmy drobiazgowi i nie czepiajmy się, że Marianek po tygodniu wyjechał z wilczym biletem, to szczególik mało istotny. W Sanatorium był? Był. Mogli sobie z Czarodziejem rękę podać? Mogli. To i sobie podali... o cmoku z dubeltówki nie wspomnę :D
Boguś też wpasował się w klimacik Czarodzieja. Okazało się, że Czarodziej w Sanatorium ukulturalniał się na seansie kinowym i co ciekawe. Tematyka oglądanego filmu (Psy 3) była nader bliska Bogusiowi.

Po latach odsiadki Franz Maurer wychodzi z więzienia i wkracza w nową Polskę, w której nic nie jest takie, jak zapamiętał. Kto i co czeka na człowieka, który przez ostatnie ćwierć wieku… nie robił nic?
Czyż to wypisz wymaluj nie historia naszego Bogusia? Zakład odosobnienia Boguś zna jak mało kto, jedna różnica w całym tym wszystkim to taka, że Boguś zawsze i wszędzie umie się odnaleźć. Po wyjściu z „hotelu” wchodzi do Bagatelki jakby z niej wyszedł dzień wcześniej. Czasem to nas zadziwia ta jego umiejętność adaptacji. Ma chłopina zdolności, nie ma co ukrywać.

Aha… jeszcze między jednym łykiem chmieliku a drugim dowiedziałam się, że ów Czarodziej skory jest do flirtów i żarcików. I super… może Jadzieńka zmieni swe zainteresowanie i miast latać do wikarego, zainteresuje się Czarodziejem i jakiś maleńki romansik nam z wiosną zakwitnie? A co? Ileż można praca, dom, praca dom, kijki biblioteka?? Chętnie bym se na romansik poziorała i posłuchała co nieco. Przeca ludzie dorośli, nie muszą się kryć po katach i uraczą nas fikuśnym flircikiem. Ja to mogę nawet im zafundować kawę u naszej Jolusi, co to prowadzi bistro za garażami. Niech przy aromatycznym płynie robią maślane oczęta i szepczą na uszko, byśmy ich nie słyszeli. Niech nam bujna wyobraźnia pracuje…… :D
Mistrzyni Bożeno, Królowo :mrgreen: zacząłem z górnego C, ale to i tak za mało.. :kwiat: :kwiat: :kwiat: cały bukiet dla Pani i :serce:
ale jest w tej twórczości, deko, nieścisłości...które wyprostuje, jak się lepiej poczuje... :D
bo było trochę inaczej...ale o tym...jutro :oops: :lol: ;)
Dobrej Nocy
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6170
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

Nutka pisze: 23 sty 2020 19:13 Tak Cię Czarodziej zainspirował,że w momencie tworzyć zaczęłaś
I powiedz,że nie :twisted:
Nic nie gadam, nic nie mówię Nutko Przecie to widać, że Czarodziej z lekka dał kuksańca i obudził Marianka. Ale żeby od razu zbereźne myśli? Wielka nadinterpretacja Droga Pani..... Przynajmniej w opowiadanku nie ma nic zbereźnego. :roll: A co w mojej głowie to bij zabij milczę Wołami tego ze mnie nie wyciągniesz, ale powiem Ci jedno.... Jak tak ten .Czarodziej wparował z Mariankiem, jakżem ujrzała tę rozpiętą Jego koszulę (oczywiście, że nie Marianka)... jak błysnął tą klatą........ to och ech....... żałowałam, żem ten wyrozciągany dresik założyła :D A nuż by jakiś nocny spacer się wykluł.... I to nie z kijkami, ale z Czarodziejem :D
ka_jak_kazimierz pisze: 23 sty 2020 16:32 I jest pod wrażeniem... :)
Oj tam, oj tam..... Takie tam bajanie pod wpływem chwili. Lubię "ubierać" Marianka w zabawne scenki. Ostatnio brak impulsu, ale od czasu do czasu ktoś "połaskocze" i fruuuuuu........ poleci tekścik :D
malgorzatas pisze: 23 sty 2020 18:09 od świąt nikogo tutaj nie było :shock: :roll:
Brak weny, to i cisza w temacie :) Może wiosną Marianek się uskrzydli?? Kto to wie :D
Czarodziej pisze: 23 sty 2020 23:23 . :kwiat: :kwiat: :kwiat: cały bukiet dla Pani i :serce:
ale jest w tej twórczości, deko, nieścisłości...które wyprostuje, jak się lepiej poczuje... :D
bo było trochę inaczej...ale o tym...jutro :lol: ;)
Bukiecik przyjmę, ale tę mistrzynię, a tym bardziej królową, to sobie jednak darujmy. Ot jakiś czas temu powstało parę historyjek o Marianku i dziś takim szturchańcem obudziłeś Czarodzieju wenę i się coś skrobnęło.
Tak po prawdzie, to brakuje mi wyczynów Marianka (bo to on jest kanwą wszystkich ekscesów w kamienicy), ale jak to mówią: nic na siłę. Nie ma weny... to cisza w Bagatelce.
A co do ścisłości czy rozbieżności, to przekazałam li tylko Mariankowe bełkoty. Jak było naprawdę, to chętnie u źródła się dowiem więc czekam na relację :D I mam nadzieję, że pycholek mi się w banana zamieni :D

I już cisza........ dobrej nocy życzę :)
Awatar użytkownika
Czarodziej
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 604
Na forum od: 26 gru 2019 13:11
Oddział NFZ: Łódzki
Staż sanatoryjny: 5

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Czarodziej »

BozenaMat pisze: 24 sty 2020 00:05 A co do ścisłości czy rozbieżności, to przekazałam li tylko Mariankowe bełkoty. Jak było naprawdę, to chętnie u źródła się dowiem więc czekam na relację :D I mam nadzieję, że pycholek mi się w banana zamieni
części być może będzie więcej, jak się wpiszę w konwencję..zobaczymy ;)
na razie:
1. jak to Tjufta( Jacek) się z Mariankiem w Szczecinie zwąchali :D
2. jak Marianek wybył do Świnoujścia na wykopaliska i poznał Czarodzieja :lol:
3. co Tjufta z Czarodziejem dowiedzieli się od Marianka( historia prawdziwa) o Bagatelce i jej bywalcach :mrgreen:

na razie się pakuję, a potem...do pisania ;)
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6170
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

A to ja cicho sobie na schodach usiądę... i poczekam na relacje. Z pewnością (znając mieszkańców Bagatelki), to zaraz połowa kamienicy przy mnie przysiądzie i przy chmieliku będziem oczekiwali na relacje Waćpana :D

Jedno mnie z deczka martwi... te zasłyszane od Marianka historie. Hymmmmmmm........ przebiegam w pamięci, co też mogłam nawywijać. :roll: Aż włos mi się na łepetynie jeży.... i będzie kicha. Te moje sprężynki się całkiem wyprostują :lol:

No nic, dzielnie wsio na klatę przyjmę :lol:
Awatar użytkownika
Czarodziej
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 604
Na forum od: 26 gru 2019 13:11
Oddział NFZ: Łódzki
Staż sanatoryjny: 5

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Czarodziej »

Czarodziej pisze: 24 sty 2020 18:16 na razie:
1. jak to Tjufta( Jacek) się z Mariankiem w Szczecinie zwąchali
:mrgreen:
„O żesz kujwa”, pod nosem rzucił Jacuś , wnerwiony, miał na liczniku z 10 kilosów drałowania po Szczecinie w poszukiwaniu lombardu albo jakiegoś chytrego złotnika co weźmie od niego tego fanta, przecież reszta czeka na kasiorkę w Podjuchach, opróżniając z deszczówki kolejne butelki po mleku.
Drugi dzień nic nie jedli…W nocy musieli ewakuejszyn ogłosić, jak pierdzielona Odra do namiotu wpłynęła. Przenieśli się w deszczu do mostu jakimś niefizycznym sposobem wspinając się i włażąc do środka przęsła mostowego

„A zresztą to kujwa pojoniony pomysł” - rzucił sam do siebie Tiufta, "- i zastękał ...Na Jacusia wszyscy kumple z okolicznych bloków jego rodowego miasta mówili Tiufta, ponieważ ten od najmłodszych lat nie wymawiał er a zamiast er brzmiało jot….morwa to była mojwa, a rower to był jowej…
Będąc małym brzdącem, a był to wówczas okres gdy od rana w telewizorni nic nie leciało aż do 16, więc wszystkie bachory śmigały między blokami, po pobliskim boisku piłkarskim miejscowego klubu A-klasy, wymyślając co rusz to nowe zabawy…grali sobie w zabawę wydając odgłosy znanych im zwierząt i zgadując co to za zwierzę..
Gdy padło na Jaculeńka, ktoś zrobił głośne Muuuu, muuuu… a Jacuś z entuzjazmem jakby dopiero co kaszke mannę wyżłopał, biegał dookoła gromady podskakując śmiesznie, klepiąc się po tyłku z bananem na mordce wrzeszcząc: „tjufta, tjufta tjufta..zgadłem tjufta..pjawda?..” No i tak został Tjuftą….na lata całe..

Zmachany niemiłosiernie zaczął kombinować co dalej, ale z myśleniem u Tiufty nie było najlepiej, choć zdarzaly się mu błyski na poziomie IQ bliskim osiemdziesięciu, wyłącznie w towarzystwie płci odmiennej , wtedy Tiufta aż się ślinił.. i dostawał charakterystycznych kolorków na policzkach….
„ Ja piejdoję” rzucił, olśniło go nagle, patrząc na żuli zbierających „kryształ” porozrzucany w krzaczorach,
„ przecież chyba Jujeczek jak siedział u nas mówił , że jest ze Szczecina, ” podniecony myślą, znalezienia dawnego wafla, aż beknął zdrowo…

Wszak to proste.. żule mają to do siebie, że znają swoje środowisko lepiej niż Magistarat mieszkańców. Wystarczyło puścić wici, że zjawił się z kasą za fanty co poszły bokiem jeden wafel z Centralnej Polski i szuka Jureczka zgodnie z umową.
Obrączką , którą miał pogonić w lombardzie, podszczuł towarzystwo przy barakach zaznaczając, że będzie czekał na Jureczka do wieczora na Wałach Chrobrego, przy fontannie, tej co mu o niej tyle naopowiadał.. On wie gdzie….
Zadowolony, jak srający kot na skraju puszczy oddalił się w pośpiechu, zanim szczecińskie mongoły dodają do dwóch dwa i go skasują z tego fanta..przy okazji zapewniając łomot made in Pogoń…
Zmierzchać zaczęło i mżaweczka z lekka muskała zadowolone lico Tiufty.. ”poczekamy, poczekamy” …mruknął
Cdn.
Gość

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Gość »

Przedarłam się przez wiersze i przez parę stron tej historii. Nie no...ludzie naprawdę macie talent i to nie tylko liryczny ale i komediowy.
Jeżeli część dalsza jest taka zajefajna to mam zajęcie na kolejne wieczory. :lol:
Piszcie co Wam tylko do głowy przyjdzie , człowiek przestaje myśleć o problemach dnia codziennego. :kwiat:
Awatar użytkownika
Czarodziej
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 604
Na forum od: 26 gru 2019 13:11
Oddział NFZ: Łódzki
Staż sanatoryjny: 5

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Czarodziej »

forumowicz pisze: 24 sty 2020 21:16 co Wam tylko do głowy przyjdzie
hmmmm......tego nie napiszę :oops: ;) :serce:

ale parę głupot O bagatelce i owszem

Pozdrawiam Maju :kwiat:
Gość

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Gość »

Pisz człowieku i nie ściemniaj. Nie wiem jaki zawód na co dzień wykonujesz ale z takimi tekstami to spokojnie do kabaretu możesz iść .
Ja tam kupię bilet w pierwszym rzędzie, bez ściemy .

Kiedy to ja to wszystko przeczytam. :roll: A uwielbiam takie teksty....normalnie wymiatacie! :serce: :serce: :serce: -> tak się ubawiłam, że aż emotikonek zaczynam nadużywać. :lol:
ODPOWIEDZ