Z życia pewnej kamienicy :)

W tym miejscu możecie prezentować swoją twórczość niekoniecznie związaną z pobytem w sanatorium choć i taka mile widziana.
Regulamin forum
Proszę by każdy nowy wątek rozpoczynał się wierszem. Najlepiej by to był wiersz autora wątku, ewentualnie wiersz na temat sanatorium.
Uwaga! Jeśli wstawiacie czyjąś twórczość, pamiętajcie, że powinniście posiadać zgodę autora lub właściciela praw na publikację. To bardzo ważne.
Proszę też by nie tworzyć tu wątków, które bardziej pasują do działu "Na każdy temat". Niech ten dział będzie wyłącznie związany z twórczością sanatoryjnych poetów :)
Poza tym obowiązują wszystkie zasady z regulaminu ogólnego pisania postów na forum dostępnego tu http://www.forum.nasze-sanatorium.pl/vi ... p?f=2&t=10
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6168
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

A co? Polujesz na zwrocik? :D
Awatar użytkownika
ANDY12345
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 14297
Na forum od: 26 maja 2018 11:42
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 3

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: ANDY12345 »

Najpierw muszę złożyć skierowanie i czekać na odpowiedź. Nie wiem czy już nastąpiły zmiany co do zasad kierowania (rozpisujemy się na nim) ale jak będziemy musieli długo czekać to będziemy dużo pisać :lol: a jak ze zwrotów to możemy wybrać pogodę.
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6168
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

No to oczekując na Sanatorium, zwrocik, czy co tam jeszcze........... hymmmmmm............. coś z życia Marianka :lol: :lol: :lol:

Wielka podróż Marianka

Od jakiegoś czasu pomieszkuje w naszej kamienicy nowy lokator – spokój. Albo się przyzwyczaiłam do ekscesów mieszkańców, albo zobojętniałam na nie, bo jakoś żadne wybryki Marianka czy kogoś innego mnie nie zaciekawiły. Ot – zwyczajne życie, w zwyczajnej kamienicy, zamieszkującej przez zwyczajnych obywateli. Z tego wszystkiego zamierzałam znaleźć sobie jakieś hobby, zająć się czymś, by ubarwić sobie tę szarą rzeczywistość, ale Bogiem a prawdą… nie chciało mi się. Może limit szaleństw mi się wyczerpał? Dostałam pudło książek od Pani Bożenki, która pracuje w naszej osiedlowej bibliotece i całymi dniami siedziałam z nosem w romansach, thrillerach, tudzież innej tematyce. Znalazło się też parę interesujących czasopism, ot choćby Cosmopolitan i Playboy, ale jeszcze nie sięgnęłam po nie.
A jak nie czytałam, to Pani Bożenka wyciągała mnie, by połazić z kijkami. Hymmm…. Trochę przedziwny sport….. odpinasz narty i śmigasz bez nich. No ale, ostatnio coś to bardzo popularne i modne, to dlaczegóż by nie spróbować? Inni mogą, to i ja?
A więc Pani Bożenka - ileż to energii miała ta kobieta - maszerowała z tymi kijkami jak szeregowiec podczas treningu musztry, a nawet lepiej - jak podczas defilady na Placu Czerwonym (ale dlaczego on czerwony, jak na fotkach widać, że szary?). Ciągała mnie więc pani Bożenka po wertepach szczecińskiego przedmieścia, gadając przy tym o tym i o owym. Jednak to nie zastąpiło mi tych rozrywek, których dostarczał Marianek i cała reszta kamienicy.

Aż tu nagle bomba, grom z jasnego nieba. Marianek jedzie do Sanatorium. W kamienicy zawrzało. I nie myślcie sobie, że to sam Marianek wpadł na pomysł, by podreperować swoje nadwyrężone ciężką pracą zdrowie. Nic bardziej mylącego. To Jego mamusia, wnerwiona na synalka, złożyła w Jego imieniu wniosek. Czym tak się ta kobiecina wnerwiła? Otóż Marianek kilkakrotnie odmówił matuli wniesienia węgla do piwnicy, tłumacząc się łupaniem w krzyżu. Kobieta postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i postawić syna na nogi. Miała już dość taszczenia ciężkich wiader z węglem, zwalania tego do piwnicy, chciała znów mieć syna do pomocy. Ale łupanie w krzyżu to poważna sprawa, trza było więc wysłać Marianka na kurację. I tym sposobem Marianek dostał pismo, że wtedy a wtedy, tu i tu ma się stawić w Sanatorium. Chłopina najpierw zaniemówił, później nerwy Go zaczęły trzepać, aż w końcu powiedział: czemu nie?

Wreszcie wróciły dawne dni, wreszcie coś się działo. Odżyłam. W przygotowaniach do wyjazdu naszego współlokatora czynny udział brała cała kamienica. No jakżeby inaczej. Przecież Marianek będzie wysłannikiem nas wszystkim, ma godnie nas reprezentować, ma być wizytówką naszej niewielkiej społeczności.

Wszyscy pakowali Marianka. Walizkę przyniósł Jureczek. Była nowiutka, kupiona niedawno na potrzeby przeprowadzki (jak wiecie Jureczek zmienił lokum i już u nas nie mieszka, choć często – jak to mówią – pomieszkuje u nas). Wprawdzie gdzie niegdzie była podrapana przez Sprężynkę (dla tych, co minęli poprzednie teksty wyjaśnię, że to ukochana kotka Jureczka), ale Jadzieńka odkleiła naklejki z zeszytu wnuczka i poprzyklejała na zadrapania. Walizka nabrała osobowości, była wyjątkowa i unikalna. Z pewnością Marianek jej nie pomyli z jakąś inną, a w razie kradzieży czy zgubienia, łatwo będzie mógł ją policji opisać. Bo przecież łatwo zapamiętać, że obklejona jest żółtymi Pokemonami i zielonymi żółwiami Ninja.
O ciuchy Marianek mógł się nie martwić. Połowa szafy to były nowiutkie, jeszcze w opakowaniu i z metkami koszule, podkoszulki, skarpety czy slipy. Uzbierało się tego sporo, bo kochana mamusia Marianka co jakiś czas robiła synalkowi praktyczny prezent, a On (oczywiście Marianek, a nie prezent) wszystko odkładał na półkę, wychodząc z założenia, że szkoda zakładać porządne rzeczy do pracy, która przecież wymagała od chłopiny szwendania się po różnych zaułkach, śmietnikach czy niezamieszkałych ruderach. Tak więc Marianek od tygodnia chodził trzeźwy jak dziecię przed I Komunią Świętą, gdyż wszelki grosz odkładał do pularyska, by było na wydatki w Sanatorium (Marianek jest chłopiną honorowym i za cudze nie będzie chmielu spożywał). Spisywał na kartce rady i wskazówki dotyczące kulturalnego zachowania się, choć sam mawiał, że On sroce spod ogona nie wypadł i kulturę wyssał z mlekiem matki, ale dobrych rad nigdy dość. A rady sypały się zewsząd… to Jadzieńka coś tam usłyszała w sklepie mięsnym, to Boguś (skarbnica wiedzy o uzdrowiskach – choć zgoła o odmiennym charakterze, ale zawsze to pobyt w zakładzie), a to wreszcie ja coś tam Mariankowi doradziłam, a miałam informacje, jakby tu nie rzec z pierwszej ręki. Otóż ta nowa moja znajoma, Pani Bożenka wynalazła jakieś Forum o Sanatoriach (no coś takiego naprawdę istnieje), które okazało się kopalnią wiedzy. Ileż Ona informacji mi przekazała… sama musiałam to spisać, by nie zapomnieć… czym oczywiście podzieliłam się z Mariankiem. Biedny chłopina zaczął się w tym wszystkim gubić, ale spisaliśmy Mu to na kartce (wyrwanej oczywiście z zeszytu wnuczka Jadzieńki, ale co to ta jedna kartka… nie doliczy się).
Na koniec Marianek wedle wskazówek udał się do fryzjera, by umodelować te resztki włosów na swej łysiejącej glacy, zaliczył golibrodę, baaaaa…… nawet był u manikiurzystki, co by doprowadziła łapki chłopiny do porządku, które były wielce zniszczone wygrzebywaniem ze śmietników tego, co spieniężyć się da.

Wreszcie nastał dzień wyjazdu. Marianek ledwie, ledwie, ale wcisnął się w ten garnitur, co to go 3 lata temu miał na ślubie najmłodszej córki Jadzieńki, wylał na siebie Old Spica (znaczy tę resztkę, co to Boguś nie zdążył wyrzucić przez okno, gdy imprezował z Jureczkiem), wziął walizę i dziarskim krokiem pomaszerował na szczeciński dworzec. Oczywiście połowa kamienicy poszła za Nim… przecież trzeba ukochanego współlokatora godnie pożegnać. Na dworcu uroniliśmy niejedną łzę, a szczególnie Jadzieńka, która już w kamienicy zaczęła swe modły o szczęśliwą Marianka podróż. Modły trwały jeszcze trzy dni i zaczęłam żałować chwili, kiedy to nieopatrznie pomyślałam, że brakuje mi ekscesów w kamienicy. Modły Jadzieńki jakoś tym razem przybrały na intensywności i chyba tylko tym trzeba to tłumaczyć, że Marianek był Jej ulubieńcem i bardzo żarliwie się w Jego imieniu modliła. Wszelkie inne modły (to tylko moja opinia) były w intencjach bliżej nieokreślonych więc i ich intensywność była jakby mniejsza. Tym razem na tapecie Jadzieńki był Marianek, to i żarliwość przybrała na sile.

Pociąg ruszył, a nam pozostało tylko czekać na jakąś wieść od chłopiny. Jakoś dziwnie się poczułam. Pełna obaw wróciłam z resztą mieszkańców do kamienicy i trwożnie wyczekiwałam na wieści od Marianka. I niestety moje obawy nie były bezpodstawne……. Ale o tym już następnym razem :D


CDN …………… chyba............ :roll:
Awatar użytkownika
malgorzatas
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 58743
Na forum od: 16 lis 2013 14:16
Oddział NFZ: Wielkopolski
Staż sanatoryjny: 6

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: malgorzatas »

Super....przeczytałam i odhaczyłam .... :serce:
Awatar użytkownika
ANDY12345
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 14297
Na forum od: 26 maja 2018 11:42
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 3

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: ANDY12345 »

nie strasz, na pewno będzie, ale nie miał skierowania do Rymanowej ? :lol:
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6168
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

Małgosiu........ :kwiat:

ANDY........ skierowanie było gdzieś tam....... każdy sam sobie dopowie gdzie :D
Poza tym......... zagapiłam się trochę i nie dostałam zgody władz Rymanowa na wykorzystanie wizerunku uzdrowiska w opowiadanku :D Ale domyślnie przyjmujemy, że............. :roll:
Awatar użytkownika
ANDY12345
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 14297
Na forum od: 26 maja 2018 11:42
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 3

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: ANDY12345 »

Jak Marianek wróci z ........... to z relacji się dowiemy, chyba że nastąpi nieubłagany CDN..... :lol:
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6168
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

ANDY........... czyżby przygody Marianka Cię wkręciły? :lol: :lol:
Spokojnie............. CD się pisze :D
Nie sądziłam, że wplotę kamienicę w Sanatorium....... ale :D W sumie to pasuje do tego Forum :D
Awatar użytkownika
ANDY12345
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 14297
Na forum od: 26 maja 2018 11:42
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 3

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: ANDY12345 »

Wszystkie chwyty dozwolone nawet te poniżej pasa..... tylko żeby nie bolało :lol: :lol: :lol:
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6168
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

Umówmy się, że chwyty poniżej pasa będą............... finezyjne :roll:
No co ja plotę..... :oops: ....... co ja plotę...... :oops: ........ Marianek mnie rozkojarza :D
Czy Ty aby nie masz na imię Marianek? :D
ODPOWIEDZ