Z życia pewnej kamienicy :)

W tym miejscu możecie prezentować swoją twórczość niekoniecznie związaną z pobytem w sanatorium choć i taka mile widziana.
Regulamin forum
Proszę by każdy nowy wątek rozpoczynał się wierszem. Najlepiej by to był wiersz autora wątku, ewentualnie wiersz na temat sanatorium.
Uwaga! Jeśli wstawiacie czyjąś twórczość, pamiętajcie, że powinniście posiadać zgodę autora lub właściciela praw na publikację. To bardzo ważne.
Proszę też by nie tworzyć tu wątków, które bardziej pasują do działu "Na każdy temat". Niech ten dział będzie wyłącznie związany z twórczością sanatoryjnych poetów :)
Poza tym obowiązują wszystkie zasady z regulaminu ogólnego pisania postów na forum dostępnego tu http://www.forum.nasze-sanatorium.pl/vi ... p?f=2&t=10
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6172
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

GIENIA pisze: 15 sty 2019 10:25 Bożenko .... ta czarna wstęga to rozumiem , że z powodu śmierci Pana Adamowicza :?:
Nie tylko Gieniu. Wczoraj otwierając net przeczytałam info z Gdańska, o śmierci Pana Adamowicza. Wielkie czcionki, nagłówek aż krzyczał.... a dużo niżej, maleńki artykuł o innym zgonie. Tak jak piszesz.... odeszła Pani Dziedzic. Jakoś tak klapnęłam, jedyne co mi przyszło do głowy, to oblec kamienicę w żałobną wstęgę. Bez komentarza, bez zagłębiania się w politykę.
Smutne to, że zdarza się jeszcze coś takiego... ktoś odchodzi (już nie wnikam czy sławny czy nie) i nie ma nikogo, kto odprowadził by go w tę ostatnią drogę. Ot życie.

Ale OK. Życie toczy się dalej. Miłego dnia wszystkim życzę....... :)
Awatar użytkownika
GIENIA
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 14544
Na forum od: 18 maja 2016 10:12
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 15

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: GIENIA »

Czyli może być tak , ze ta wstęga to wyraz jedności w bólu z rodziną pana Adamowicza i wyraz szacunku dla wieloletniej pracy w mediach pani Dziedzic :?:
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6172
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

Gieniu......... po prostu smutek, żal, żałoba z powodu kruchości życia..... każdego życia :)
Awatar użytkownika
GIENIA
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 14544
Na forum od: 18 maja 2016 10:12
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 15

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: GIENIA »

Ja o śmierci pani Ireny dowiedziałam sie z wpisu Waldka w temacie ... Czy wiecie , że ..... wtedy to zaglądnęłam do netu ...
Awatar użytkownika
BozenaMat
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 6172
Na forum od: 24 lip 2018 18:32
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 2

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: BozenaMat »

Gieniu........ Ja z rana przy kawie lubię zrobić sobie tzw. "prasówkę". Przeglądam wiadomości i to nie tylko te "tłustym drukiem", ale i te zamieszczone niżej strony... małe wzmianki. Czasem właśnie te małe informacje mają dużą wagę.

Czas ruszyć.......... dobrego nastroju życzę........ :)
Awatar użytkownika
GIENIA
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 14544
Na forum od: 18 maja 2016 10:12
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 15

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: GIENIA »

Gdzieś czytałam o żałobie narodowej po panu z Gdańska ..... nie skomentuję , tak będzie lepiej ;)


Nastrój mój jest ok :D :D jestem u wnusiów , bo Ich rodzice w pracy , a jak wiesz - u nas ferie :) wnusie są w takim wieku , że samych nie mozna Ich zostawić , a opieki nie wymagaja :D ... 10 i 8 :D
Awatar użytkownika
malgorzatas
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 58746
Na forum od: 16 lis 2013 14:16
Oddział NFZ: Wielkopolski
Staż sanatoryjny: 6

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: malgorzatas »

Dzień Dobry Bagatelko :)
Życzę Wam fajnego i spokojnego dnia...słoneczka na niebie i w serduchu...chociaż wiem że tutaj tego serca nie brakuje...
Awatar użytkownika
ANDY12345
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 14539
Na forum od: 26 maja 2018 11:42
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 3

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: ANDY12345 »

Witajcie , słoneczka w Krakowie nie ma i nie będzie, odwilż na całego i jeszcze deszcz zaczął padać, ale Wam życzę spokojnego i kolorowego dnia. Potrzeba będzie trochu czasu aby ludzie się oswoili jakoś to przetrawili :shock: :( .
Awatar użytkownika
Cygana
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 576
Na forum od: 18 lut 2018 00:29
Oddział NFZ: Wielkopolski
Staż sanatoryjny: 4

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: Cygana »

Witajcie kochani zaglądam żeby się przywitać, tak jakoś smutno ostatnio.....miejmy nadzieję że jutro zaświeci słoneczko czego wszystkim życzę :serce:
Miłego wieczoru :kwiat: :kwiat: :kwiat:
forumowicz

Re: Z życia pewnej kamienicy :)

Post autor: forumowicz »

Kochani na dworze smutno, w serduchach też (mnie dawno tak nie nie ruszyło jak komentarze podobno normalnych, wierzących ludzi odnośnie Owsiaka , Orkiestry i śmierci Adamowicz), dołek mnie nie lekko nie opuszcza, na jakąkolwiek polemikę na Forum chęci brak toteż pomyślałam, że może te smutne myśli przełożę nieco na naszą, bagatelkową historię. Mało ich ostatnio.
Życzę Wam spokojnego wieczoru i tylko dobrych snów.


[/b]Biznes życia i oświadczyny

Śpię sobie spokojnie, nad ranem z delegacji wróciłam…Ktoś łomocze do drzwi. Myślę sobie może Bożenka, nieboga ciągle jej na głowie chatę zostawiam (wzbogaconą ostatnio o kolejne doniczkowe cuda wymagające atencji) no i Rolmopsia, który bez spacerków ani rusz. Zresztą kto miał psa to wie, że najlepsze znajomości to właśnie na spacerach z pupilem …i tu się rozmarzyłam chwileczkę wspominając pewnego uroczego bruneta wieczorową porą, którego spotykam każdego wieczoru…na razie to mi cholibka wszystko z nerwów się w supeł ściska, pikawka tłucze się jak oszalała a język kołkiem staje. Szczerzę się tylko głupio, dobrze, że duszę w sobie ten nerwowy chichot bo jak nic facet weźmie mnie za jakąś wariatkę…no ale dobra …łomot do drzwi nieprzerwany..
Zległam z łoża, przygładziłam nieco pióra na głowie, wdepnęłam w wysuniętą na środek przedpokoju psią miskę i doczłapałam do drzwi.. Przyznam zamarłam w bezruchu. Za drzwiami odziany w bordowy garniturek, różową koszulę, różowy krawat z dorodnym wiechciem w dłoni stał Marianek. Trzeźwy jak przysłowiowa świnia. Dobrze, że nie goły jak święty turecki pomyślałam w panice wpatrując się w cosik co trudno było nazwać bukietem.
Ja pitolę…jak nic zaraz padnie na kolana i mi się oświadczy. W środę o 6:14 rano…Obczaiłam w myślach wszystkie drogi ucieczki. Na samobójstwo z rozpaczy to jeszcze skok z okna pasuje ale tutaj to chyba tylko dziki ryk i szarża na Marianka, a potem slalom gigant i jak najdalej od kamienicy. Może u Gieni się zaszyję?
Pani Florciu czy można? Bo Pani kobita obrotna, doświadczona, czółko chylę, browarkiem zdróweczko wznoszę…
Czułam jak krople zimnego potu spływają mi pod piżamą (z namalowanym notabene sercem i napisem „I’m your cookie”) i zatrzymują się w rowku …wiecie gdzie.
Marianek wtarabanił się do przedpokoju i gruchnął na kolana i się rozpłakał Co było zrobić też gruchnęłam…co prawda jakieś tam oświadczyny ze zdradliwym męskim wieprzem przeszłam no ale w takich okolicznościach przyrody….masakra.
I tak sobie klęczeliśmy, wiecheć kwiecia upadł na podłogę, Mariankowi leciało nie tylko z oczu, ja dla towarzystwa wyłam w niebogłosy, Rolmopsowi w to graj. Pięć kundli z lękiem separacyjnym to przy nim pikuś.…drzwi otwarte to i normalne , że w 5 minut do hacjendy wparowali prawie wszyscy. Jadzieńka, a jakże z różańcem w dłoni i krzyżem bo jej się ubzdurało, że egzorcyzmów potrzebujemy, Bożenka z kijkami gotowa obkładać Marianka w mojej obronie, Cygana z wałkiem, Gosia ze szczotką (akuratnie fryzurę robiła) i Czesławem (Czesław ostatnio zalicza po paru dniach u Jadzieńki pieśni patriotyczne – obecnie na tapecie „Maszerują strzelcy maszerują”), Gienia z Alim jak brygada RR - a my wyjemy dalej.
Próby uspokojenia długo nie przynosiły rezultatu bo jak sobie tylko wyobraziłam siebie jako Panią Mariankową biegającą z pustymi butelkami po browar…aż się zacięłam z tego wszystkiego, co mi się rzadko jak wiecie zdarza.
Najlepsza recepta na poranny szloch wiadomo – po kielonku. Po trzecim spazmy ustały, Marianek nos wydmuchał, wiecheć do ręki pobrał i wydukał , że on to porady potrzebuje. Całą noc nie spał (a dwie poprzednie też nie), PIĆ nie może, poty go oblewają, w gajerek i pierścionek od znajomego z lombardu zainwestował bo się oświadczyć idzie. Nie do mnie finalnie tylko, po poradę przyszedł co by przy wybrance spektakl przeszedł bez zakłóceń. Poczułam się jakby mi szubienicę przecięli przynosząc ułaskawienie w ostatniej chwili.
Zbaranieli wszyscy, bo co jak co ale żadnej kobitki przy Marianku w ostatnim czasie być nie było. Ba ostatnim. Odkąd go mamusia od piersi oderwała to chyba innej już na żywo nie widział.
Zwariował chłopina jak nic…kto to widział pół życia za nim (patrząc na stan wątroby może i mniej chociaż kto go wie może się zakonserwował…) wyleniały kot, mamusia i kompan lubujący się w lokalach z kratą.
A jednak …Marianek miał dla wszystkich niespodziankę.
c.d.n.[/b]
ODPOWIEDZ