Z życia pewnej kamienicy :)
Proszę by każdy nowy wątek rozpoczynał się wierszem. Najlepiej by to był wiersz autora wątku, ewentualnie wiersz na temat sanatorium.
Uwaga! Jeśli wstawiacie czyjąś twórczość, pamiętajcie, że powinniście posiadać zgodę autora lub właściciela praw na publikację. To bardzo ważne.
Proszę też by nie tworzyć tu wątków, które bardziej pasują do działu "Na każdy temat". Niech ten dział będzie wyłącznie związany z twórczością sanatoryjnych poetów
Poza tym obowiązują wszystkie zasady z regulaminu ogólnego pisania postów na forum dostępnego tu http://www.forum.nasze-sanatorium.pl/vi ... p?f=2&t=10
- BozenaMat
- Super Kuracjusz
- Posty: 6172
- Na forum od: 24 lip 2018 18:32
- Oddział NFZ: Małopolski
- Staż sanatoryjny: 2
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
- malgorzatas
- Przyjaciel forum
- Posty: 58746
- Na forum od: 16 lis 2013 14:16
- Oddział NFZ: Wielkopolski
- Staż sanatoryjny: 6
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Pozdrawiam
- Czarodziej
- Super Kuracjusz
- Posty: 605
- Na forum od: 26 gru 2019 13:11
- Oddział NFZ: Łódzki
- Staż sanatoryjny: 5
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
mea culpa, mea culpa.....
Czarodziej pisze: ↑29 sty 2020 06:16 czasami ,BA !!!, przeważnie tak jest z facetami....
naobiecują i....nie realizują...
no właśnie..wiedziałem, że chyba się tak to skończy....i " budiet stydno"....
jest i ratunekmalgorzatas pisze: ↑29 sty 2020 09:54 Bożence przyniosłam poduszkę żeby wilka nie dostała od tego siedzenia na schodach
..do rana, plisssssssssss
- BozenaMat
- Super Kuracjusz
- Posty: 6172
- Na forum od: 24 lip 2018 18:32
- Oddział NFZ: Małopolski
- Staż sanatoryjny: 2
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
znów nie napisał które rano........ i tak przyjdzie mi kwitnąć, aż uwiędnę
Wracam do mieszkania... mam dość schodów. Zostawiam trąbkę, jak coś to mnie budzić
- malgorzatas
- Przyjaciel forum
- Posty: 58746
- Na forum od: 16 lis 2013 14:16
- Oddział NFZ: Wielkopolski
- Staż sanatoryjny: 6
- Czarodziej
- Super Kuracjusz
- Posty: 605
- Na forum od: 26 gru 2019 13:11
- Oddział NFZ: Łódzki
- Staż sanatoryjny: 5
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
tratatatata wybaczysz......
..księżyc powoli wyłaził na nieboskłonie , nieśmiało bladą poświatą otaczając pobliskie krzaczory..
Zamyślił się, co nie zdarzało mu się zbyt często, próbując przypomnieć sobie co Jureczek mu opowiadał o swoich szczecińskich sprawach , ostatnio gdy się widzieli…zaraz , zaraz…
Zmarznięty, odpłynął w poszukiwaniu zapamiętanych szczegółów dotyczących sąsiadów Jureczka ..szczególnie intensywnie myślał o tym , o czym podsłuchał Jureczek, a co było nikomu po za nim samym i księżulem, nieznaną tajemnicą - arystokratycznym pochodzeniem Pani Jadzieńki… niezła historia , takie to tylko w „holiłódzkich” filmach bywają…
cdn.
Tjufta, sięgając w najdalsze i przepastne zakamarki swoich labiryntów pamięci, zaczął wspominać…
Jureczek opowiadał mu - jak przypadkiem,, hehe, dobre -niby przypadkiem ,podsłuchał opowieść Jadzieńki którą to, serwowała ona brzuchatemu księżulowi, było to swoiste oczyszczenie Panny Jadzieńki która zmęczona i z obolałym sumieniem musiała w końcu wyznać , prawdę skrywaną w jej rodzinie od kilku pokoleń…Coś tam Jureczek chyba z lekka pomieszał bo o jakijśto dziwnej chorobie Jadzieńki mówił, że niby jakiś katar zakaźny, czy inne cuś, no i ona musiała, choć nie mogła ,ale chciała… jakoweś Katharsis musiała zaliczyć..hmmm, jakby Jureczka albo Marianka nie mogła… albo nawet księżula..bo on łypał na wszystko co się rusza, śliniąc obrzydliwie...
Wszystko zaczęło się w czasie drugiej wyprawy napoleońskiej ..Była to inwazja na Rosję (1812), oficjalnie zwana drugą wojną polską rozpoczęta 24 czerwca, zakończona 25 grudnia 1812 roku..
Przodkowie Jadzieńki mieszkali we dworze pod Kownem, pochodzili z zubożałej szlachty, jednak ich nędzny status materialny, powodował to - że w zasadzie niczym się od ówczesnych chłopów zbytnio nie różnili…no może po za jednym…z dumą opowiadali o swoich przodkach, z najodleglejszych czasów zwłaszcza przy wieczerzy…takie tam -nocne Polaków rozmowy….
Pod opieką właściciela , który przygarnął praprzodków Jadzieńki pod swój dach , zapewniając im wikt i opierunek, mieli zajmować się i zarządzać pracami w stajni i oborze…
Pałac wyjątkową aurę zawdzięczał stworzonemu przez szlachcica Józefa Godlewskiego zespołowi dworskiemu we Fredzie Górnej, z którym wiążą się pikantne legendy.
Freda notowana w źródłach historycznych od XV w. dawniej była zwykłą wsią o drewnianej zabudowie, obecnie to jedna z dzielnic Kowna. Grunty Fredy w 1799 r. zostały nabyte przez szlachcica J. Godlewskiego, który w krótkim czasie zbudował tu zdobiony kolumnami pałac w stylu klasycystycznym, zagospodarował oraz założył park ze stawami.
Osobowość założyciela zespołu dworskiego we Fredzie Górnej otaczają różnorodne legendy. Powiada się, że pochodzący ze Żmudzi Godlewski nie ukończył nawet gimnazjum, a majątek zgromadził wykorzystując zawirowania polityczne. Długo pozostający kawalerem szlachcic ożenił się dopiero w wieku 64 lat, a jego żoną została o 45 lat młodsza dziewczyna.
Tworzony przez Godlewskiego dwór odzwierciedlał osobowość gospodarza. Pod budowę pałacu szlachcic wybrał najwyższe miejsce w posiadłości, a z balkonika na piętrze pałacu otwierały się wspaniałe widoki parku. W posiadłości dworskiej grywała i bawiła gości utrzymywana przez Godlewskiego orkiestra, składająca się z 32 muzyków, z kolei miłość gospodarza do muzyki znalazła odbicie również w wystroju pałacu – ściany i sufity salonu ozdobiono motywami instrumentów muzycznych wplecionymi między rośliny.
Na prośbę Godlewskiego w parku dworskim zostały wykopane dwa stawy, przypominające kształtem inicjały gospodarza – litery J i G. Na Litwie jest to bodajże jedyny taki znany przypadek uwiecznienia swojej osoby przez ziemianina. Obok jednego ze stawów Godlewski kazał zbudować drewniany dworek, w którym mieszkały najpiękniejsze chłopki z jego włości. Był on tu częstym gościem, a dworem nazywano „domkiem kochanek”.
Niedługo na terenie zespołu dworskiego pojawiły się : stajnia, łaźnia, a dla potrzeb duchowych mieszkańców również cerkiew.
W trakcie wspominanej wcześniej wyprawy Napoleona na Moskwę ,zarówno dwór jak i gospodarstwo zostało na „ potrzeby Armii” pozbawione wszystkich cennych rzeczy , zapasów i inwentarza, po mimo tego iż sam właściciel sprzyjał Cesarzowi…takie to trudne czasy wojenne…mało tego…we dworze ostał się poważnie ranny w którejś z potyczek, jeden z francuskich oficeryjów..ze swoją szkapiną, którą łaskawie mu pozostawiono , gdy już wydobrzeje, aby miał się na czym rehabilitować….
cdn.
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
- Czarodziej
- Super Kuracjusz
- Posty: 605
- Na forum od: 26 gru 2019 13:11
- Oddział NFZ: Łódzki
- Staż sanatoryjny: 5
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Armia Napoleona była jak mityczna wieża Babel ,służyli w niej oprócz Francuzów także Włosi, Flamandowie, Niemcy i Polacy i inne pomniejsze nacje.
Ranny oficer pochodził z Flandrii i posługiwał się niewielką ilością czysto francuskich słów, nikt nie mógł go za bardzo zrozumieć…
Właściciele majątku w obawie przed niedogodnościami życiowymi wyjechali do drugiego majątku na Mazowszu ,w okolicach Płocka, a zubożali przodkowie Jadzieńki znali francuski ..ale dość słabo…
Do opieki nad rannym została przydzielona Helena, praprapraprababka naszej Jadzieńki…dziewczę młode liczące 16 roków wtenczas…smukłej kibici, z wszystkimi walorami , które wylewały się aż nad to, stąd i z tamtąd…
Oficer miał pogruchotaną nogę , którą niby to poskładała miejscowa baba.
Z powodu barier językowych wynikało wiele nieporozumień…jako , że jego izba przylegała do chlewika świńskie chrum, chrum i łi łi prosiaków słychać było nieustannie…Co by Helenka do niego nie zagadała to on ci bez przerwy jak mały prosiak…qui qui qui i tak w kółko…znakiem tego umyślili, że wyjątkowo cenił sobie wieprzki więc paśli go świniną bez przerwy….aż mu się bekało.. Helenkę zastanowiły jednak i to dość szybko, jego specyficzne wymagania kulinarne.. a coś tam wiedziała, że francuska kuchnia słynie w świecie z różnorodności…za każdym razem gdy się z nią witał na dzień dobry wołał: „bonżur” i uśmiechał się szelmowsko, po czym gderał w tej swojej niezrozumiałej flamandzkiej gardłowej mowie….
Wieczorami cała familija wymyślała czym to karmić tego odmieńca, a jako że sezon zbiorów i plonów był w pełni, skoro Francuz wciąż niefrasobliwie się domagał.. postanowili zaryzykować i….o Święta Heloizo…. Nagotowali staropolskiego żuru i…dodali do nie go wyłuskanego bobu zwanego potocznie bonem.. a co tam , chce, niech żre…i tak podano mu kowieński posiłek…zupę „ bon z żurem na zakwasie, czyli to o czym ciągle od rana wspominał -bonżur… ciężkie czasy nastały dla wojaka….pasiony codziennie tym „bonżurem” długimi godzinami okupować li zaczął wygódkę, tak widać cierpiał okrutnie bo odgłosy dochodzące z tego przybytku, niechybnie podobne były do huku armat bitewnych….
cdn. jutro
- Czarodziej
- Super Kuracjusz
- Posty: 605
- Na forum od: 26 gru 2019 13:11
- Oddział NFZ: Łódzki
- Staż sanatoryjny: 5
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
brawo Majkaforumowicz pisze: ↑30 sty 2020 19:00 ozwoliłam sobie na wklejenie linka jakby ktoś chciał dwór na zdjęciach zobaczyć
czekałem czy ktoś sprawdzi....i bingo
od razu zaznaczę, że będę starał się mieszać fikcję z ówczesną rzeczywistością i faktami historycznymi....nawet gdy, przejdę do czasów obecnych bójcie się mi współcześni... mam kilka pomysłów
jutro koniec tego epizodu , publikacja wieczorem, ze względu na moją pracę... a potem niestety przerwa aż do środy...z tego samego powodu...
może Bożenka jakoś w ty czasie opowie coś z przeszłości Bagatelki...zachęcam
- BozenaMat
- Super Kuracjusz
- Posty: 6172
- Na forum od: 24 lip 2018 18:32
- Oddział NFZ: Małopolski
- Staż sanatoryjny: 2
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
No ale ranek powiał mnie uśmiechem.......
Co do jakiegoś tekściku, to maleńki pomysł się kluje, ale czasu za wiele nie mam. 2 imprezy weekendowe... trzeba je przygotować. Ale zobaczymy
Czarodzieju..... fajnie, że zawitałeś..... Bagatelka ożyła. Naści kfiotuszka