Kamień Pomorski - Mieszko
: 22 wrz 2020 16:44
Część 1 (Skierowanie)
Kiedy dostałem skierowanie do Kamienia Pomorskiego a później poczytałem opinie na forum o Mieszku, pomyślałem, że jadę na zesłanie Natychmiast pożałowałem swojej decyzji o zamianie Lądka Zdroju na K.P. (w Lądku byłem już dwa razy). Drugiego dnia pobytu w Mieszku, gdy na sanatoryjnych korytarzach mijałem zamyślone i zobojętniałe twarze "zesłańców", zacząłem powoli liczyć dni do końca turnusu Dwa dni przed wyjazdem z Ośrodka, zapragnąłem, aby cały turnus cudownie powtórzono np. ... ze względu na niewystarczające przyswojenie przez organizm wykonanych zabiegów
Ale po kolei....
Zakwaterowanie:
To prawda, że w żadnym z pokoi w Mieszku (szpital + sanatorium częściowo odpłatne) nie ma łazienki: są one na korytarzu w ilości 3 szt. wraz z prysznicami. Przez cały 3-tyg. pobyt ani razu jednak nie stanowiło to dla mnie problemu i nigdy nie zderzyłem się z konfliktem na tym tle. Może jestem takim egzemplarzem, że ..." oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba..." Temat toalety większość przyjęła na klatę z "...siłom i godnościom osobistom" więc nie rodziło to kłótni o zajętość łazienki itd. Podobnie jak mój obskurny nieco 1-osobowy pokój, przypominający wystrojem i wykładziną typu linoleum, epokę Gierka Bywałem w nim jednak na tyle rzadko, aby nie nabawić się depresji i choroby sierocej...
W pokoju jest tylko umywalka, nad którą można przemyć szkło po płynach z dnia poprzedzającego oraz oko po nieprzespanej nocy, aby zaś oddać poranną próbkę siku trzeba przemaszerować przez korytarz... Stół, łóżko, krzesło, szafa, wieszaki, okno.... co więcej trzeba? Jest jeszcze lampa i na okazję romantycznego wieczoru, dwa kandelabry ledwo przyczepione do ściany nad łóżkiem z migającymi żarówkami Na szafce stoi zakurzone, zabytkowe "radio gaga" z antenką w postaci druta Nie korzystałem, ale mówiono gdzieś, że trzeszczy i świszczy Dla wymagających mamy zaszyfrowane TV, które po pobraniu opłaty chyba 90 zł/turnus zostanie nam uruchomione (ja nie korzystałem). Obok Mieszka znajduje się nowy, komercyjny budynek pt. Mieszko 2, w którym znajdują się wypasione pokoje, a w nich kafelki, duperelki, kraniki, dywaniki, blaszane zegarki, motyle drewniane, koniki bujane:lol: Przy pokojach taras z widokiem na Kamień....gdzie można nocą zatańczyć i zaśpiewać, albowiem personel medyczny rzadko wchodzi na teren Mieszka 2...
Zabiegi:
Baza zabiegowa b. dobra jak i obsługujący ją personel. Panie i Panowie (w śladowej ilości) są bardzo miłe, uprzejme i jeśli nie nadużywa się ich dobroci, to idą na rękę. Zabiegi to ta część oficjalnego pobytu w sanatorium, gdzie można się zapoznać, zintegrować poprzez żarty czy nawet śpiew (na co Panie mi pozwalały i tolerowały). Czasem nawet brały zbyt dosłownie, kiedy żartem prosząc na leżance o klapsa, otrzymałem takiego, że całą solankę basenu z oczu wylałem Owszem, brakuje tu kilku fajnych zabiegów, jak choćby kurtyna wodna czy kąpiel błotna w borowinie, ale są substytuty. Mankamentem jest duża kolejka do jedynego w Mieszku łóżka wodnego Hydro Jet (drugie w części komercyjnej), więc miałem kłopot nawet z wykupieniem dodatkowych zabiegów na HJ: udało się kupić 5 na cały pobyt. Basen solankowy duży i spokojnie można popływać na głębokości od 1,2 m do 1,8m. W ramach zabiegu zwykle ostatnie 5 min. to czas wolny, więc 2-3 długości można sobie przepłynąć.
Po 17-tej można wchodzić na basen komercyjnie za 10zł/godz. które to wejściówki kupić można w recepcji (obsługa kuracjuszy uprzejma i "wychodząca naprzeciw"). Obecnie jaccuzi oraz sauny są wyłączone ze względu na Covid 19. Po całym Ośrodku należy poruszać się w maseczce, czego personel bardzo wymaga i egzekwuje.
Kulinaria:
Posiłki odbywają się w 3 turach, co 45 minut każda. Ja miałem 1-sza zmianę w schemacie: 7.45 - 13 - 16.45 z czego byłem szczęśliwy i zadowolony. Stołówka jest dość mała a stoliki 4 osobowe, z tym, że obsada stolików jest identyczna, jak w pokojach. Nie bez powodu 3-go dnia, gdy cały czas siedziałem samotnie na każdym posiłku, poleciałem kelnerce Lady Pankiem: "...czy to już tak zawsze ma pozostać - czuję się jak rysunkowa postać..." Wysoka, w kok czesana blondyna 50+ zmroziła mnie spojrzeniem, który wystarczył za 1 sesję krioterapii...
Radzę uważać na ta Panią ...o'kocim spojrzeniu przyczajonej pantery Nie ma mowy o scedowaniu posiłku koledze lub koleżance, gdyż dań wydawanych jest tyle, ile osób znajduje się w tej chwili przy stole. Obiady są liczone i jeśli kogoś nie ma na swojej zmianie, może zapomnieć o jedzeniu. Panie skutecznie, a czasem nawet mało grzecznie wypraszają ludzi spoza danej zmiany: spóźnisz się na zmianę - w ogóle sobie nie pojesz, chyba, że zamówisz pizzę albo spacer do restauracji...
Śniadania i kolacje są standardowo nudne: plasterki drobiowej kiełbasy lub szynkopodobnej wędliny, twarożek, ser żółty, ćwiartka pomidora, jajko, masło czasem paprykarz lub jakaś pasta z tego co zostało poprzednio. Co 3 dzień zupa mleczna a do tego herbata - w niedzielę kawa. Obiady są smaczne i urozmaicone: b. dobre zupy w dowolnej ilości a na drugie 1 gałka ziemniaków, sztuka mięsa i sałatka. Skromnie: łasuch na pewno sobie nie poje, zapije kompotem i pójdzie na rybę nad Zalew...
Mnie wystarczało "na styk" choć często zamiast kolacji, zajadałem się obfitymi porcjami ryby w miejscowej knajpie, bądź gdzieś w nadmorskim, pobliskim kurorcie...
Czas wolny:
Jeśli ktoś zamierza się rozerwać w Kamieniu Pom. poza sezonem, to "mission imposible". W Ośrodku wszelkie zabawy taneczne odwołane, świetlica zamknięta, brak stołu do ping-ponga, do bilarda, biblioteki itd. Kuracjusze pozostawieni są sami sobie czyli "każdy orze jak może". Oczywiście nie należy załamywać rąk, bo zwykle w sytuacjach kryzysowych rodzą się fajne pomysły, ale zależy to od indywidualnych potrzeb, zachcianek i fanaberii. Ktoś, kto chce się wyciszyć i oddać w całości naturze, może śmigać naprzemiennie nad Zalew (1km) i nad morze, aby pokarmić mewy lub dać nura do wody. Ja z ekipą objeździliśmy wiele plaż i ciekawych miejsc od Świnoujścia aż do Kołobrzegu. W samym Kamieniu jest kilka naprawdę ciekawych zabytków, na czele z Katedrą, w której miałem szczęście zobaczyć na żywo, na koncercie organowo-skrzypcowym mistrza skrzypiec klasycznych Konstantego Kulkę i musiałem po to przyjechać do małego Kamienia z Krakowa Bylem w szoku, gdy zobaczyłem plakat z takim nazwiskiem...
Do Ośrodka trzeba przychodzić na 22-gą, gdyż panie pielęgniarki punktualnie zamykają drzwi Kto się spóźni musi dzwonić, a tym samym naraża się na "lustrację" wzrokowo-zapachową oraz krótki wywiad na okoliczność płynności mowy W razie chwiejnych nóg, może być kłopot, tym bardziej w razie braku maski, która akurat w tym przypadku może być zbawienna... Obchód to klasyka sanatoryjna: "dobry wieczór, wszystko w porządku?" Ale... no właśnie, Panie pielęgniarki mają zwyczaj w Mieszku robić jeszcze drugi, nieformalny obchód po 23-ciej i biada temu, kto jeszcze nie leży w swoim łóżku, lub siedzi u koleżanki w pokoju, a broń Boże w pokoju odbywa się grupowa impreza Panie bezceremonialnie stają we dwie w progu pokoju - dodam, że w rozkroku - i po wojskowemu rzucają krótko w stylu: "...pan, pan i pani i pani....natychmiast do pokoju marsz!" W takich momentach zawsze wyobrażałem sobie Frau Helgę z "Allo Allo" i szpicrutę przy zgrabnej nodze ubranej w lateks
Lepiej wtedy bez szemrania potulnie udać się w kierunku swojego pokoju, bo gdy będziecie chcieli negocjować głośno pośród nocnej ciszy - zabiorą wam kartę a nazajutrz czeka was trudna rozmowa z lekarskim Cappo di Tutti Cappi Ośrodka Wiem coś o tym, mówię wam Prawie jak rozmowa w pokoju nauczycielskim z dyrektor szkoły, podczas której musisz się wytłumaczyć z tego, że pociągałeś Małgosię za warkocze, a pani od fizyki podłożyłeś mysz do szuflady biurka ...
I to by było na tyle - jak mawiał pewien Profesor
Kiedy dostałem skierowanie do Kamienia Pomorskiego a później poczytałem opinie na forum o Mieszku, pomyślałem, że jadę na zesłanie Natychmiast pożałowałem swojej decyzji o zamianie Lądka Zdroju na K.P. (w Lądku byłem już dwa razy). Drugiego dnia pobytu w Mieszku, gdy na sanatoryjnych korytarzach mijałem zamyślone i zobojętniałe twarze "zesłańców", zacząłem powoli liczyć dni do końca turnusu Dwa dni przed wyjazdem z Ośrodka, zapragnąłem, aby cały turnus cudownie powtórzono np. ... ze względu na niewystarczające przyswojenie przez organizm wykonanych zabiegów
Ale po kolei....
Zakwaterowanie:
To prawda, że w żadnym z pokoi w Mieszku (szpital + sanatorium częściowo odpłatne) nie ma łazienki: są one na korytarzu w ilości 3 szt. wraz z prysznicami. Przez cały 3-tyg. pobyt ani razu jednak nie stanowiło to dla mnie problemu i nigdy nie zderzyłem się z konfliktem na tym tle. Może jestem takim egzemplarzem, że ..." oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba..." Temat toalety większość przyjęła na klatę z "...siłom i godnościom osobistom" więc nie rodziło to kłótni o zajętość łazienki itd. Podobnie jak mój obskurny nieco 1-osobowy pokój, przypominający wystrojem i wykładziną typu linoleum, epokę Gierka Bywałem w nim jednak na tyle rzadko, aby nie nabawić się depresji i choroby sierocej...
W pokoju jest tylko umywalka, nad którą można przemyć szkło po płynach z dnia poprzedzającego oraz oko po nieprzespanej nocy, aby zaś oddać poranną próbkę siku trzeba przemaszerować przez korytarz... Stół, łóżko, krzesło, szafa, wieszaki, okno.... co więcej trzeba? Jest jeszcze lampa i na okazję romantycznego wieczoru, dwa kandelabry ledwo przyczepione do ściany nad łóżkiem z migającymi żarówkami Na szafce stoi zakurzone, zabytkowe "radio gaga" z antenką w postaci druta Nie korzystałem, ale mówiono gdzieś, że trzeszczy i świszczy Dla wymagających mamy zaszyfrowane TV, które po pobraniu opłaty chyba 90 zł/turnus zostanie nam uruchomione (ja nie korzystałem). Obok Mieszka znajduje się nowy, komercyjny budynek pt. Mieszko 2, w którym znajdują się wypasione pokoje, a w nich kafelki, duperelki, kraniki, dywaniki, blaszane zegarki, motyle drewniane, koniki bujane:lol: Przy pokojach taras z widokiem na Kamień....gdzie można nocą zatańczyć i zaśpiewać, albowiem personel medyczny rzadko wchodzi na teren Mieszka 2...
Zabiegi:
Baza zabiegowa b. dobra jak i obsługujący ją personel. Panie i Panowie (w śladowej ilości) są bardzo miłe, uprzejme i jeśli nie nadużywa się ich dobroci, to idą na rękę. Zabiegi to ta część oficjalnego pobytu w sanatorium, gdzie można się zapoznać, zintegrować poprzez żarty czy nawet śpiew (na co Panie mi pozwalały i tolerowały). Czasem nawet brały zbyt dosłownie, kiedy żartem prosząc na leżance o klapsa, otrzymałem takiego, że całą solankę basenu z oczu wylałem Owszem, brakuje tu kilku fajnych zabiegów, jak choćby kurtyna wodna czy kąpiel błotna w borowinie, ale są substytuty. Mankamentem jest duża kolejka do jedynego w Mieszku łóżka wodnego Hydro Jet (drugie w części komercyjnej), więc miałem kłopot nawet z wykupieniem dodatkowych zabiegów na HJ: udało się kupić 5 na cały pobyt. Basen solankowy duży i spokojnie można popływać na głębokości od 1,2 m do 1,8m. W ramach zabiegu zwykle ostatnie 5 min. to czas wolny, więc 2-3 długości można sobie przepłynąć.
Po 17-tej można wchodzić na basen komercyjnie za 10zł/godz. które to wejściówki kupić można w recepcji (obsługa kuracjuszy uprzejma i "wychodząca naprzeciw"). Obecnie jaccuzi oraz sauny są wyłączone ze względu na Covid 19. Po całym Ośrodku należy poruszać się w maseczce, czego personel bardzo wymaga i egzekwuje.
Kulinaria:
Posiłki odbywają się w 3 turach, co 45 minut każda. Ja miałem 1-sza zmianę w schemacie: 7.45 - 13 - 16.45 z czego byłem szczęśliwy i zadowolony. Stołówka jest dość mała a stoliki 4 osobowe, z tym, że obsada stolików jest identyczna, jak w pokojach. Nie bez powodu 3-go dnia, gdy cały czas siedziałem samotnie na każdym posiłku, poleciałem kelnerce Lady Pankiem: "...czy to już tak zawsze ma pozostać - czuję się jak rysunkowa postać..." Wysoka, w kok czesana blondyna 50+ zmroziła mnie spojrzeniem, który wystarczył za 1 sesję krioterapii...
Radzę uważać na ta Panią ...o'kocim spojrzeniu przyczajonej pantery Nie ma mowy o scedowaniu posiłku koledze lub koleżance, gdyż dań wydawanych jest tyle, ile osób znajduje się w tej chwili przy stole. Obiady są liczone i jeśli kogoś nie ma na swojej zmianie, może zapomnieć o jedzeniu. Panie skutecznie, a czasem nawet mało grzecznie wypraszają ludzi spoza danej zmiany: spóźnisz się na zmianę - w ogóle sobie nie pojesz, chyba, że zamówisz pizzę albo spacer do restauracji...
Śniadania i kolacje są standardowo nudne: plasterki drobiowej kiełbasy lub szynkopodobnej wędliny, twarożek, ser żółty, ćwiartka pomidora, jajko, masło czasem paprykarz lub jakaś pasta z tego co zostało poprzednio. Co 3 dzień zupa mleczna a do tego herbata - w niedzielę kawa. Obiady są smaczne i urozmaicone: b. dobre zupy w dowolnej ilości a na drugie 1 gałka ziemniaków, sztuka mięsa i sałatka. Skromnie: łasuch na pewno sobie nie poje, zapije kompotem i pójdzie na rybę nad Zalew...
Mnie wystarczało "na styk" choć często zamiast kolacji, zajadałem się obfitymi porcjami ryby w miejscowej knajpie, bądź gdzieś w nadmorskim, pobliskim kurorcie...
Czas wolny:
Jeśli ktoś zamierza się rozerwać w Kamieniu Pom. poza sezonem, to "mission imposible". W Ośrodku wszelkie zabawy taneczne odwołane, świetlica zamknięta, brak stołu do ping-ponga, do bilarda, biblioteki itd. Kuracjusze pozostawieni są sami sobie czyli "każdy orze jak może". Oczywiście nie należy załamywać rąk, bo zwykle w sytuacjach kryzysowych rodzą się fajne pomysły, ale zależy to od indywidualnych potrzeb, zachcianek i fanaberii. Ktoś, kto chce się wyciszyć i oddać w całości naturze, może śmigać naprzemiennie nad Zalew (1km) i nad morze, aby pokarmić mewy lub dać nura do wody. Ja z ekipą objeździliśmy wiele plaż i ciekawych miejsc od Świnoujścia aż do Kołobrzegu. W samym Kamieniu jest kilka naprawdę ciekawych zabytków, na czele z Katedrą, w której miałem szczęście zobaczyć na żywo, na koncercie organowo-skrzypcowym mistrza skrzypiec klasycznych Konstantego Kulkę i musiałem po to przyjechać do małego Kamienia z Krakowa Bylem w szoku, gdy zobaczyłem plakat z takim nazwiskiem...
Do Ośrodka trzeba przychodzić na 22-gą, gdyż panie pielęgniarki punktualnie zamykają drzwi Kto się spóźni musi dzwonić, a tym samym naraża się na "lustrację" wzrokowo-zapachową oraz krótki wywiad na okoliczność płynności mowy W razie chwiejnych nóg, może być kłopot, tym bardziej w razie braku maski, która akurat w tym przypadku może być zbawienna... Obchód to klasyka sanatoryjna: "dobry wieczór, wszystko w porządku?" Ale... no właśnie, Panie pielęgniarki mają zwyczaj w Mieszku robić jeszcze drugi, nieformalny obchód po 23-ciej i biada temu, kto jeszcze nie leży w swoim łóżku, lub siedzi u koleżanki w pokoju, a broń Boże w pokoju odbywa się grupowa impreza Panie bezceremonialnie stają we dwie w progu pokoju - dodam, że w rozkroku - i po wojskowemu rzucają krótko w stylu: "...pan, pan i pani i pani....natychmiast do pokoju marsz!" W takich momentach zawsze wyobrażałem sobie Frau Helgę z "Allo Allo" i szpicrutę przy zgrabnej nodze ubranej w lateks
Lepiej wtedy bez szemrania potulnie udać się w kierunku swojego pokoju, bo gdy będziecie chcieli negocjować głośno pośród nocnej ciszy - zabiorą wam kartę a nazajutrz czeka was trudna rozmowa z lekarskim Cappo di Tutti Cappi Ośrodka Wiem coś o tym, mówię wam Prawie jak rozmowa w pokoju nauczycielskim z dyrektor szkoły, podczas której musisz się wytłumaczyć z tego, że pociągałeś Małgosię za warkocze, a pani od fizyki podłożyłeś mysz do szuflady biurka ...
I to by było na tyle - jak mawiał pewien Profesor