Kruszyko
,szanuję Twoją zdroworozsądkowość i to co robisz w w/w temacie. Ja też usłyszałem taką diagnozę, jak się okazało, mylną. Może i jestem nierozsądny, ale z pewnością jestem niepokorny. Nie godzę się z wyrokiem wydanym przez lekarzy. Przytoczę tu słowa Demokryta:
"Ludzie błagają Boga o zdrowie. Nikt jednak ze śmiertelników nie myśli, że zachowanie zdrowia, leży w jego własnych rękach".
Jestem śmiertelnikiem, ale tak właśnie myślę.Jeśli chodzi o rekonstrukcję bioder,dopuszczając do zniszczenia kości i stawu, nie ma wyjścia, każdy chce chodzić o własnych siłach. Przy mojej chorobie, duży odsetek ludzi jest po endoprotezach. Ja uparłem się do tego nie dopuścić. Ale jak mi może w tym pomóc Polski lekarz, jeśli witamina K2, która kieruje wapń do kości i zębów w Polsce nie istnieje, a na zachód od Odry można ją kupić w każdej aptece. Poszedłem do jednej z najlepiej zaopatrzonych aptek w moim mieście i poprosiłem o nią. Pani magister odpowiedziała, że jest witamina K (de facto K1), odpowiadająca za krzepliwość krwi, a czegoś takiego jak K2 nie ma w hurtowniach. Jak chcę mieć mocne kości to muszę zająć się przemytem lub od przemytników kupić, albo zjadać kilka kilogramów pomidorów dziennie i to tych z działki w środku lasu, bez nawozów i oprysków. Te z upraw przemysłowych, nie wiadomo czy nam pomogą, czy zaszkodzą. A my powiemy, że już inaczej się nie da. Dało się tysiące lat, a teraz się nie da. Komuś musi zależeć na tym, abyśmy mieli słabe kości i zęby, aby dobrze sprzedawały się endoprotezy,wapń się odkładał w naczyniach krwionośnych i ścięgnach ( też ten przepisany przez lekarza), aby było dużo zawałów, wylewów i udarów. Czy to jest normalne? Czy to ja mam szukać wiedzy o tym, czy ktoś kształcony w tym kierunku, aby moim zdrowiem się opiekować? Za co płacę? Przykłady można mnożyć. Chylę czoła przed chirurgią. Rozwinęła się niesamowicie w ostatnich latach, ale ona powinna przychodzić w nagłych przypadkach i ostateczności, gdy już żadna tabletka nie pomoże. Ale kto myśli o tym, aby zrobić wszystko, aby nie dopuścić do tej konieczności? Rak jest chorobą znaną od tysięcy lat, tylko dlaczego w w ostatnim stuleciu liczba zachorowań lawinowo wzrasta? Nikogo to nie zastanawia? A może wiadomo, ale nie opłaca się temu przeciwdziałać? Bo już się nie da..........