Dołączam się. Tematem jestem zaskoczona, bo sądziłabym, że co jak co, ale wyjazd do sanatorium raczej podnosi na duchu, a nie wpędza w depresję w znaczeniu choroby nie chwilowo obniżonego nastroju.
A już zabiegi? Nie rozumiem. No chyba, że lekarz tam na miejscu oporny i odporny na wnikanie w zdrowie pacjenta. Tak się tą przykładową borowiną zasłaniają, a przecież nie muszą jej dawać.
No chyba, że przymus chodzenia na zabiegi, tryb życia przypominający organizacyjnie (czegokolwiek by nie powiedzieć ) koszary mógłby źle wpłynąć na psychikę?
Gabriela, napisz koniecznie, jak się sprawa zakończyła.
Powodzenia.