Kleinehexe, no i wyszła z Ciebie wiedźma.
Sory, ale często nie mogę się oprzeć przed sarkazmem, czy ironią.
Czy dobrze zrobiłaś? Nie mnie oceniać, ale myślę, że tak.
Czy to Twoja wina, że Twój partner się stoczył? Nie. Postawiłaś granicę. On ją przekroczył i poniósł konsekwencje.
Alkoholicy są mistrzami manipulacji. Testują nas na ile mogą sobie pozwolić i ciągle przesuwają granicę naszej wytrzymałości.
Żeby cokolwiek się zmieniło należy im odebrać komfort picia. Przestać kryć ich nałóg przed rodziną czy pracodawcą, tłumaczyć ich, leczyć kaca rosołkami. Niech zaczną ponosić konsekwencje swojego picia.
A jeśli ich jeszcze kochamy, to twardą miłością. Stawiamy warunki, jeśli je przekroczą, to ponoszą konsekwencje. Nie można rzucać słów na wiatr, bo alkoholik to wykorzysta.
Więcej jako partnerzy alkoholika nie możemy zrobić. Niestety, jesteśmy bezsilni wobec tej choroby. Dopóki chory sam nie zechce się leczyć.
Sami, trzeźwi alkoholicy mówią, że każdy musi osiągnąć swoje dno, od którego może się odbić. Dla jednych będzie to uwaga przełożonego, dla innego strata pracy, a jeszcze innego dopiero jak straci dom i rodzinę.
Dlaczego kobiety tkwią w związkach przemocowych? Nie jestem kobietą, więc będzie trochę teoretycznie i punktowo.
Bo: bo ja sama z dziećmi nie poradzę sobie, bo wstyd, bo co ludzie powiedzą, bo się zmieni, bo jak to kobieta bez męża?, bo rodzina musi być pełna, bo przysięgałam przed Bogiem (choć druga strona złamała tą przysięgę), bo to mój krzyż który ofiaruję Panu.
Kiedyś czytałem rozmowę z pracownikiem MOPS. Trafił do kobiety, która tkwiła w związku przemocowym. Zapytał czemu nie odejdzie. W odpowiedzi usłyszał: pije, bije, ale czarodziej w łóżku.