Rozmarzyłam się oglądając zdjęcia....Ustkę zobaczyłam po raz pierwszy w sanatorium. Pomimo fatalnej lutowej aury pogodowej była to miłość od pierwszego wejrzenia. Samotne spacery wysokim klifem, na plażę zachodnią gdzie czas zatrzymał się w miejscu. Urocze knajpki, fantastyczna ryba w Columbusie i MarHub, fajnie spędzone wieczory w Lagunie, słodkości w Mistralu, fantastyczny chleb u Brzósków...Wróciłam na 1 dzień w sierpniu i powiem Wam, że bez tego turystycznego tłoku, kramów Ustka wypada o wiele lepiej, nie znoszę Bałtyku w wakacje. Nie żałuję, że trafiłam tam w środku zimy. Ciągle się zastanawiam czy nie poprosić NFZ o powtórne skierowanie do Ustki...I czy to ma sens. Postaram się wrzucić wieczorkiem zdjęcia z pobytu. Jak na mnie przystało robione tylko aparatem.