23 WSzUR Lądek -Zdrój

Forum na którym możemy wyrazić swoją opinię na temat ośrodka, w którym byliśmy. Podziel się z innymi wrażeniami o sanatorium, szpitalu uzdrowiskowym. Zapytaj kuracjuszy jak było podczas ich turnusu. Jakie mieli warunki zakwaterowania i zabiegi rehabilitacyjne.
Awatar użytkownika
Princi
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 27697
Na forum od: 17 cze 2014 16:28
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 8

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: Princi »

Przeczytałam z zapartym tchem.....powspominałam miejsca w których byłam i......z całą stanowczością stwierdzam, że chyba pora odwiedzić Lądeczek 8-)
Awatar użytkownika
ewasz
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 24524
Na forum od: 10 mar 2014 20:44
Oddział NFZ: Śląski
Staż sanatoryjny: 5

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: ewasz »

Super, dzięki i czekam na c.d. 🤗
Awatar użytkownika
wiktor64
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 1258
Na forum od: 17 sty 2017 20:42
Oddział NFZ: Dolnośląski
Staż sanatoryjny: 7

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: wiktor64 »

Witam Mazciejt jetem pod wielkim wrażeniem opisu z pobytu i to tak szczegółowo,sam opisywałem,
mój pobyt w maju w szczawnicy,,,nauczyciel...i czekamy na dalszą racje ,tylko
brać przykład ,jeszcze raz dzieki :D
berbla65
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 844
Na forum od: 22 mar 2019 12:28
Oddział NFZ: Śląski
Staż sanatoryjny: 9

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: berbla65 »

No pięknie, pięknie 👍👏👏wieki szacun😉 pozdrawiam :kwiat:
Natalia-C
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Posty: 152
Na forum od: 07 wrz 2022 14:55
Oddział NFZ: Dolnośląski

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: Natalia-C »

Z prawdziwą przyjemnością czytałam opisy Pana Macieja. Mieszkam dość blisko tych okolic, więc je znam. Ale to ciekawe spojrzeć na swoje okolice oczyma osób z innych terenów. No i będę wiedzieć, na co zwrócić uwagę, gdy już swoje skierowanie do sanatorium dostanę 😊
maciejt
Aktywny Kuracjusz
Aktywny Kuracjusz
Posty: 30
Na forum od: 07 cze 2022 09:19
Oddział NFZ: Łódzki

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: maciejt »

Piąta i ostania część moich wypocin.
Kilka osób pisze że to dobrze że się tutaj udzielam, to zdam relację z ostatnich dni turnusu.
W sobotę miało padać, wymyśliłem że bezpiecznie będzie odwiedzić miejsca pod dachem. Padło na dawną kopalnię złota w Złotym Stoku. Jedziemy po zabiegu do tego Złotego Stoku, trasa fajna tylko żonka uprzedza że jak nie zwolnię to będę miał auto do sprzątania. Sznurek się zrobił za nami, tłumaczę że wolniej to już nie bardzo da radę, ale narzekania nie ustały. W końcu zakręty się skończyły i docieramy. W kasie pani informuje że są trzy obiekty do obejrzenia i pyta jaki pakiet wybieramy. Mówię że de luks, płacimy i zaczynamy od osady górniczej. Atrakcja raczej skierowana dla dzieciaków, ale nam też się podoba. Oglądamy, cmokamy, czas biegnie. Na koniec podziemny labirynt co to ma wywołać dreszczyk emocji, spotkanie z katem obutym w adidasy i śmigamy do sztolni ochrowej. Przewodnik młody i pełen zapału, tylko wypluwa zdania z prędkością kałasznikowa. Jest dobrze. Korytarze sprzed 500 lat budzą podziw. Do dzisiaj jestem pod wrażeniem pracy górników z XVI wieku, jak oni te korytarze wykuwali. Na koniec zwiedzanie kopalni. Większość korytarzy XIX wiecznych, tutaj już górnicy mieli do dyspozycji inny sprzęt, pracowali przy innym oświetleniu. Pod ziemią spektakularny wodospad, na koniec powrót kolejką. Zastanawiam się czy przy tym hałasie nic mi na głowę nie spadnie, szczęśliwie docieramy do wyjścia. W cenie biletu małe muzeum z drobnymi błędami w nazewnictwie pruskich władców, połowa dnia minęła nie wiadomi kiedy. Kolejnym punktem programu jest pałac Marianny Orańśkiej w Kamieńcu Ząbkowickim. Naczytałem się o kobicie wcześniej, postać barwna i nietuzinkowa, oczekiwania duże. Patrzymy z zewnątrz i pałac wygląda imponująco. Czekamy na przewodnika kiedy zaczyna padać. Jednak warto było obrać taki wariant informuję połowicę kiedy pojawia się Pani przewodnik. Okazuje się ona osobą z odpowiednią wiedzą, pracuje z zaangażowaniem, tyle tylko że w środku to praktycznie puste mury są. Wszystko zniszczyli krasnoarmieńcy, a czego nie ukradli, to wynieśli miejscowi. Po prostu dramat. Gmina widać próbuje coś robić, pozyskiwać środki na prace renowacyjne, ale aby przywrócić obiekt do stanu świetności to by musieli dostać tyle kasy co telewizja publiczna.
Wracamy do Lądka wieczorem, zaglądamy do pizzerii Marianna (nazwa pewnie nie przypadkowa), i okazuje się że serwują tam bardzo dobre pizze, a w drinkach czuć alkohol. Duże brawa, było lepiej niż oczekiwałem.
W niedzielę pojechaliśmy zobaczyć Błędne Skały w Górach Stołowych. Wstyd się przyznać, ale oba dwa nigdy tam nie byliśmy. Podjeżdżamy do kolejki na górny parking, kupuję bilet i kiedy wsiadłem do auta zaczyna lać. Dużo nie zobaczymy dumam, ale mamy prawie pół godziny czekania to może przestanie padać. Śmigamy na górę i faktycznie trafiło się okno pogodowe. Trasa fantastyczna, pewnie byliście i nie chcę przynudzać, w każdym razie jesteśmy pod dużym wrażeniem. Trasa obcykana, wracamy i znowu leje. Mieliśmy fart myślę, i kombinuję co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem. Pogoda nie sprzyja, jedziemy do Kudowy na basen postanawiamy. Mają tam wodę solankową czytałem, zobaczymy co i jak. Mamy takie karty sportowe fit profit czy jakoś tak, nawet nie będziemy płacić. Okazało się że wejściówka należy się nam na godzinę dziesięć minut, szatnia trochę siermięga, ale i tak jesteśmy zadowoleni. W basenie nawiązuję stosunki dyplomatyczne z sympatyczną Panią z Czech, rozmawiamy, i pytam gdzie to mogę wymienić stare korony co to nie można już nimi płacić. Ta mi mówi że tera to jeszcze mogę na poczcie, ale za kilka miechów to już tylko w banku. Nie mam pewności czy dobrze Ją zrozumiałem, ale postanowiłem buchnąć się do Javornika przy okazji i sprawdzić.
Na koniec śmignęliśmy pod Czarna Górę zobaczyć Lux Torpedę co to na górę turystów wozi. Trochę pada, kursik 45 PLNów, rachuję razy dwa i pytam Pani w kasie czy tam na górze coś jest. Okazało się że nic, pogoda słaba, rezygnujemy. Za to na dole takie rajdowe auta mają jakieś pokazy czy inne wyścigi. Hałas jak się patrzy, chwilę sobie poobserwowaliśmy. Wracamy do Lądka na kawkę i podpłomyka do takiej kawiarni co to jest w odremontowanym budynku dworca kolejowego. Kawa pyszna, podpłomykowi ledwo dałem radę. Najedzony jak dzik obserwuję lokal. Aranżacja bardzo interesująca. Hamaki, huśtawki, fotele, ławy sklecone z palet. Miejsca pod dachem na peronie i w środku. Taki groch z kapustą, ale całość się jakoś klei. Ktoś dobrze pogłówkował organizując miejscówkę, jest fajnie i lokal wart odwiedzin.
W poniedziałek rano odkrywam kleszcza. Macam się dalej i znajduję drugiego. Lecę przed śniadaniem do pigułek, zapobiegliwie zaopatrując się w maseczkę. Ta nie robi wrażenia specjalnie zdziwionej, mówi że jednej kuracjuszce wczoraj wydłubała dwadzieścia. Nie wiem czy nie wyolbrzymiła wyniku, ale wtedy ta zaczyna dociekać gdzie się szlajam. Tłumaczę że miedzy zabiegami śmigam po lesie i grzybków wypatruję. Piguła mnie informuje że w pokoju nie wolno grzybów suszyć i pyta czy aby mam tego świadomość. Walę się w pierś że ja to tak tylko rekreacyjnie i dla sportu te grzyby oglądam w naturze i nawet nie podnoszę, Pani kiwa głową ze zrozumieniem i wprawnie wyciąga te kleszcze. Tera i tak zrobiło się chłodniej, ale nawet jak by było gorąco to już tylko długie spodnie i soft szel do lasu. Po zabiegach jedziemy na przełęcz lądecką, jednak autem to insza inszość niż rowerem. Parkujemy i idziemy na borówkową. Droga przyjemna, dla odmiany pod górkę i idziemy, idziemy, i już przed szczytem słyszymy hałasy. Na górze bawią się rodacy, z sześciu roześmianych osiłków z połowicami i przychówkiem. Palą ognisko, a mokro to dymi jak cholera, walą browary i prują papy. Do tego muzyka gra, a jakże. Z głośnika leci akurat Wind of change Scorpions, nawet pasuje do miejsca, ale to akurat składam na karb przypadku, nie przypuszczam by troglodyci mieli świadomość co tam w latach osiemdziesiątych miało miejsce. Są co prawda tablice informacyjne, ale nie posądzam towarzystwa o zainteresowania czytelnicze. Punkt gastronomiczny zamknięty (nie wiem czy dlatego że po sezonie czy ajent wystraszył się grona podpitych obozowiczów), na wieżę można wejść. Widoki słabe bo pogoda kiepska. Z ulgą wracamy do auta jedziemy za Stronie Śląskie do królestwa pstrąga. Miejscówka fajna, kilka stawów ale widać że zorganizowane lepiej niż na biskupich w Lądku. Pstrąg na kilka sposobów, trochę się czeka ale przynajmniej świeży.
Dzisiaj rano śmigam do tego Javornika co by korony wymienić bo mi się przypomniało, a poczta otwarta w nieco kontrowersyjnych godzinach. Przy okienku Pani ze zrozumieniem przyjęła banknoty, przeliczyła i dała nowe. Widać dobrze Czeszkę na tym basenie zrozumiałem. Po zabiegach postanowiliśmy wleźć na Szczeliniec Wielki. W Lądku tankuję auto z rabatem obajtkowym bo okazało się że odkąd żonka przyjechała wykręciłem 800 km, i znowu śmigamy w kierunku Kudowy. Parkujemy furę, i wiadomo schody. Pewnie byliście to nie będę nudził, trochę się przygrzałem po drodze. W końcu widzę schronisko, punkty widokowe z których widoki słabe bo przejrzystość powietrza taka sobie. Jemy kwaśnicę, dumamy i dochodzę do wniosku że strasznie przereklamowany ten Szczeliniec. Okazało się że byłem w błędzie, ale to dzięki turystycznej trasie powrotnej co to trzeba za nią dodatkowo zabulić. No ale było warto, Góry Stołowe są super. Zmordowani wracamy do auta i postanawiamy jeszcze do Międzygórza się buchnąć, zobaczyć wodospad i zabudowę co to niektórzy piszą że ta tworzy klimat wioski alpejskiej. Droga licha, kilometrów niewiele, wąsko, pełno dziur, a mimo to czuję że siły mnie opuszczają i mówię żonie że jak nie zacznie do mnie gadać to nie ręczę za bezpieczną podróż mimo że z głośników zapodałem Helloween. Ta mi ciągłym ględzeniem że za szybko jadę nie pomaga, tłumaczę kobiecie 40 km na godzinę to ja żadnych rekordów nie biję, no ale co jej zrobić jak uprzedza że w razie czego to ja będę sprzątał. Nie ma wyjścia , jechaliśmy dobrze ponad godzinkę. Parkujemy, a ja Jej ciągle nie mówię że czeka nas kolejna porcja schodów. Wodospad fajny, kilka miejscówek z ławeczkami, było warto myślę ale i tak idziemy zobaczyć tą zabudowę. Dosłownie kilka minut z buta dalej centrum. Dużo powiedziane centrum, kilka domków na krzyż, ale robią wrażenie. Co prawda kilka z nich zaniedbane i domagają się remontu, ale generalnie są utrzymane w podobnym stylu i ten wygląd ala wioska tyrolska to nie jest przesada. Wygląda to wszystko interesująco. Siadamy przy budzie nad potokiem, woda szumi i nawet średniej jakości kawa smakuje. Na ogród bajek jest za późno, ale postanowiliśmy zobaczyć zaporę. Znowu schody, ciekawe ile ich dzisiaj zrobiliśmy myślę. Było warto tu przyjechać, fajna miejscówka.
Jutro ostatni pełny dzień pobytu, bo w czwartek po śniadaniu wyjazd. Po kolacji mamy zarezerwowany basen w Wojciechu, jak nie będzie lało to może po obiedzie pojedziemy jeszcze do dawnej kopalni węgla w Nowej Rudzie, no ale zobaczymy. Wydaje mi się że zwiedziliśmy sporo w Kotlinie Kłodzkiej. Z pełną premedytacją darowaliśmy sobie Śnieżnik, ale to dlatego że tak naprawdę to my nie przepadamy za wdrapywaniem się na szczyty, a ja muszę się przyznać że wolę szum morza od ciągłej huśtawki góra dół. Pobyt w Lądku oceniam pozytywnie tylko dlatego, że miałem gdzie się tutaj kręcić i obejrzeć. Gdybym miał tutaj wylądować w najbliższym czasie drugi raz, to bym się pociął tępą brzytwą albo nabawił depresji. Mam świadomość że narażam się kuracjuszom zakochanym w tym uzdrowisku, ale ja po prostu nie przepadam za górami. A sam Lądek? Niestety, nie wygląda dobrze. Połowa budynków w mieście się sypie. Ściany częściowo pozbawione tynków to niestety nie jest rzadkość. Farba łuszczy się na budynku ratusza. Miasto oddało w prywatne ręce spalony dawny zbór ewangelicki. Może to i dobrze, ale tam się nic nie dzieje. O godzinie dwudziestej chodniki niemal wymarłe. Gdybym dostał skierowanie na listopad to albo bym dostał kota, albo wpadł w alkoholizm. Dworzec PKP piękny, kawiarnia w jego budynku super, szkoda tylko że pociągi nie kursują. Generalnie miasto skomunikowane z Kłodzkiem dramatyczne słabo. Jest kilka miejsc gdzie można wyjść na kawę czy piwo (polecam kawiarnię Piwnica pod Adamem, bardzo klimatyczne miejsce), ale generalnie to raczej jest słabo. No ale to moje wrażenia, którymi się tutaj dzielę, każdy może mieć własne zdanie, zupełnie odmienne od mojego.
Jeżeli chodzi o to konkretne sanatorium to kilka uwag na koniec:
obiekt w dobrym stanie, jest czysto i schludnie
lekarz był bardzo przyjemny i kontaktowy, ale pierwszy raz się spotkałem z sytuacją, że widzieliśmy się tylko raz, przy przyjęciu.
żarcie OK, można spokojnie nie dojadać na mieście, chociaż złotego sadu nie ma.
baza zabiegowa moim zdaniem w porządku, a osoby pracujące przy zabiegach zasługują na największe słowa uznania.
miejsce od strony mojego okna aż się prosi o uprzątnięcie i zorganizowanie tam regularnego parkingu. W tej chwili trzeba uważać na miskę olejową bo kamory leżą wszędzie. Aż się dziwię że nikt się za to dotąd nie zabrał.
Sorki za ewentualne literówki, ale się dzisiaj trochę ujechałem, i przy kolacji pozwoliłem sobie na browara i dwa drinki, mogłem gdzie nie gdzie nieodpowiedni klawisz wdusić.
Na koniec dziękuję wszystkim tym, którym się podobało i postanowili o tym napisać, jak i wszystkim tym, którym się nie podobało, i postanowili o tym nikogo nie informować. Gdyby komuś nasunęły się jakieś konkretne pytania, na które mógłbym ewentualnie udzielić odpowiedzi, proszę śmiało pisać.
Awatar użytkownika
andrzej1955
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 19424
Na forum od: 27 sty 2011 16:52
Oddział NFZ: Łódzki
Staż sanatoryjny: 10

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: andrzej1955 »

Wprawdzie nie ...Egon- ale sparafrazuję ..... KLAWO JAK CHOLERA :) Pozdrawiam i Serdecznie Dziękuję za Super Relację :)
Bibi2
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 4022
Na forum od: 07 kwie 2021 14:26

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: Bibi2 »

Macieju , czapka z głów :D
Rewelacyjny cykl opisu pobytu , czytałam z ogromną przyjemnością .
Gratuluję i dziękuję :kwiat:
Natalia-C
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Posty: 152
Na forum od: 07 wrz 2022 14:55
Oddział NFZ: Dolnośląski

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: Natalia-C »

Macieju, aż żałuję, że Twój pobyt w Lądku dobiega końca i ciągu dalszego nie będzie. Dopiero za te 2-3 lata :)
Awatar użytkownika
ewasz
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 24524
Na forum od: 10 mar 2014 20:44
Oddział NFZ: Śląski
Staż sanatoryjny: 5

Re: 23 WSzUR Lądek -Zdrój

Post autor: ewasz »

Macieju, chapeau bas 🤗
Pozdrawiam 💕🍀
ODPOWIEDZ