Wyżywienie ....
Stołówka czyściutka , a w niej nowe , jasne krzesełka i stoliki , wszystkie 4 - osobowe , bez żadnych serwetek i obrusików . Na nich przyprawy do obiadu .Może od razu o tych stolikach
Są to raczej stoliki kawowe , a nie obiadowe . Są tak małe , że niejednokrotnie ktoś , coś strącił na podłogę , pomimo , że każdy uważał , czasami na tych stolikach coś stawiało się piętrowo .
Kelnerki uśmiechnięte , grzeczne , przystępne , jedna z Nich czasami strzelała focha , no ale kto go czasami nie strzela
No , ale nie tym ....
I co tu teraz napisać
, żeby nie skłamać
jakość , ilość to oczywiście moje indywidualne odczucie , ale także i osób od stolików obok . Ktoś może mieć zupełnie inne zdanie i napisać mi , że chyba byliśmy na innych turnusach
.
Śniadania .... codziennie wędlina i nabiał ( jajko , ser żólty , twarożek , serek topiony ) , oczywiście jedno z tych ... i do tego ćwiartka , pomidorka oczywiście
..... czasami zamiast pomidorka był ogórek kiszony . lub tarta rzodkiewka , gdy był np twarożek . ... wędliny z bardzo dolnej półki .... czasami trafił nam się cały liść sałaty , który był dekoracją , ale zazwyczaj było to pół liścia ...... bywały też smaczne zupki mleczne . I dżemik prawie codziennie . Masełko , no to ilość standardowa .
Herbata bez cytryny .
Chlebek to przydział dla każdego po 1 kromce białego , po 1 razowego i po 1 ciemnego . Można było gdzieś tam dobrać , bo ludzie chodzili z koszyczkami . Bułek nie było nigdy .
Wędlina , to 2 duże plastry , lub kilka małych , ser żólty podobnie , no to już więcej niż przydziałowych kromeczek .... no bo piętrowe kanapki , to zrobimy sobie w domu .
Obiad ....
Zupki w wazach w sporych ilościach , z możliwością dolewki , nie trzeba było w nich niczego łowić , bo jeszcze dolewający , mieli co dolewać , smaczne i pożywne ( i tu przypomniały mi się zupo wody , z mojego poprzedniego pobytu
)
Drugie danie , codziennie inne ...
Duża gałka ziemniaka , czasami z sosikiem , czasami z koperkiem , jakaś surówka , marchewka zasmażana , buraczki , fasolka szparagowa lub jeszcze cos innego , i mięsko , w piątek rybki .
Jak nam - było nas 4 kobiety , w zupełności wystarczało , zazwyczaj zostawało , aleeeee .... te porcje mięsa czy ryby były na prawdę za małe ... mężczyznom to nie wystarczało ... oj nie .... takie porcje typowo dla przedszkolaków ...
Na deserek był 1 jogurt tygodniowo , o ile dobrze pamiętam
Kolacja...
W zasadzie to samo co na śniadanie , ale bywało czasami coś na gorąco . I tez po ćwiartce
Jak dla mnie wystarczająco i smacznie , w domu też jem wędlinę ( może nieco innego gatunku ) , jajko , ser , pomidora , zup mlecznych nigdy nie chce mi się gotować , a tu proszę , gorąca zupka podana pod nos
Były głosy , że jedzenie monotonne , ciekawe co kto je w domu
w sumie , guzik mnie to obchodzi co kto je , w sanatorium ma się dostosować i jeść to , co Mu podają , jeśli nie smakuje , to do sklepów blisko .. i nie komentować przy stoliku ...
Jeszcze o czym chcę wspomnieć .... druga zmiana , ma oczywiście to pieczywo , które pierwsza zostawiła , dokładano , aby ilość się zgadzała .
Nie wiem z czego to wynikało , ale zdarzało się , że 2 zmiana miała coś innego na kolację niż 1 , niż to co było w jadłospisie . Pierwszy przykład mi się nasunął .... w jadłospisie ryba po grecku z warzywami , i 1 zmiana to otrzymała , natomiast 2 zmiana zamiast rybki , otrzymała jaka w sosie śmietanowym
cdn.