Bajka Horyniec-Zdrój

Forum na którym możemy wyrazić swoją opinię na temat ośrodka, w którym byliśmy. Podziel się z innymi wrażeniami o sanatorium, szpitalu uzdrowiskowym. Zapytaj kuracjuszy jak było podczas ich turnusu. Jakie mieli warunki zakwaterowania i zabiegi rehabilitacyjne.
Awatar użytkownika
ka_jak_kazimierz
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 3789
Na forum od: 13 mar 2016 14:48
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 5

Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: ka_jak_kazimierz »

Podsumowanie pobytu w Sanatorium "Bajka" w Horyńcu-Zdroju w terminie 08.10.2022 – 29.10.2022.

Podwójne skierowanie z NFZ.

Przydział.

Z przeglądarki wynikało że wszystkie miejsca na rok 2022 są już rozdysponowane (pamiętamy w jakim tempie kolejka się przesuwała), aż tu nagle ten Horyniec się pojawił. Podejrzewam że ktoś zwrócił skierowanie znając opinie krążące o tym ośrodku, albo może z innego powodu. Trzeba było rozważyć wszelkie za i przeciw a następnie podjąć szybką decyzję. Ja mogłem się próbować wymigać czekającym mnie zabiegiem usunięcia zaćmy, ale wtedy mogłyby nasze skierowania zostać rozdzielone, a tego chcieliśmy uniknąć.
Zadzwoniłem wieczorkiem do Pani na recepcji (one wtedy najmilsze są bo mają spokój...) i dowiedziałem się u źródła wielu szczegółów dotyczących standardu pokojów, zasad ich przydzielania, ceny dodatkowego noclegu, miejsc parkingowych...
Postanowiliśmy pojechać i od razu tutaj stwierdzę, że nie żałujemy.

I to jest moja opinia o pobycie :)

No dobra, może jeszcze ją nieco rozwinę.

Przyjazd.

Wybraliśmy opcję przyjazdu dzień wcześniej żeby zwiększyć szansę na zakwaterowanie w pokoju z łazienką. Droga z Warszawy samochodem zajęła mi ok. 5 godzin, za namową jednego z kolegów forumowych wybrałem trasę przez Zamość, Bełżec i dalej przez łąki, lasy i pola.
Zabłądzić nie sposób, cały Horyniec-Zdrój jak pięć minut na małym zegarku, a nasza Bajka w centrum praktycznie.
Na miejscu około 13. Spory ruch na recepcji, wymiana turnusów trwa w najlepsze, chociaż termin nominalny dopiero jutro. Widocznie tak to bywa, do tej pory zawsze przyjeżdżałem normalnie, w pierwszym dniu turnusu.
Zwolnił się pokój który moglibyśmy ewentualnie zająć, trwa sprzątanie. No to wizyta u pielęgniarki, przydział stolika i godzin posiłków, lekarz za dwie godzinki. Pieniędzy nikt nie chce, ani tradycyjnych ani w postaci impulsów. Może w poniedziałek, nie ma pośpiechu...
Wiedzieliśmy już który to będzie pokój, więc po wizycie u pielęgniarki pojechaliśmy na 2 piętro przetrzeć szlak. Tam okazało się, że miła Pani sprzątaczka już klucze oddała, pokoik gotowy, można się wprowadzać.
Pokój na poddaszu (2 piętro), z łazienką. W porównaniu z tymi w których bywałem – duży, wygodny. Łazienka malutka, brodzik murowany wyłożony kaflami, zasłona z klejącej się ceratki, ale wszystko na miejscu. Ogólne niezłe wrażenie psuje luźna zardzewiała klamka i szyldziki w drzwiach do łazienki. Koszt wymiany niewielki, nie trzeba czekać na kapitalny remont obiektu, a efekt byłby natychmiastowy. (potem wspomnę o tym kierownikowi przy kolejnej jego wizycie gospodarskiej...) Mebelki w porządku, tapczaniki sprężynowe, twardość średnia.
Kołderki grubości ściereczki do naczyń pamiętają jeszcze letnie upały ale są koce jako narzuty, damy radę. Biała pościel w niezłym stanie. Po dwa ręczniki na osobę, taki to twarzy i kąpielowy. W łazience brak czegoś na co można wyjść po kąpieli, potem dostaniemy od miłej sprzątaczki szmatkę wielofunkcyjną, która od biedy spełni to zadanie. Jest spora miska, będą możliwe drobne przepierki.
Fajny stolik, dwa krzesła, na stoliczku taca z czajnikiem, dwie szklaneczki i łyżeczka. Innych sztućców brak, tak jak talerzyków. Czyli – gotowania jaj w czajniku czy podgrzewania parówek nie przewiduje się. Przed jakąś drobną integracją będzie trzeba pomyśleć o uzupełnieniu zastawy.
Kaloryfery lekko ciepłe, znaczy grzeją, będzie dobrze. Z okienka widok na dziedziniec przed pałacem, oficynę, żółknące korony drzew i pofałdowane Roztocze na horyzoncie.
Lekarka pojawiła się około 15, wizyta krótka, konkretna, zabiegi zgodne z rodzajem schorzenia, przede wszystkim te charakterystyczne dla Horyńca czyli borowina i kąpiele w wodzie siarczkowej. Reszta jako uzupełnienie do 54 – masaże suche i mokre, prądy, gimnastyka... Sugestie pacjenta uwzględniane chętnie, przynajmniej w przypadku "naszej" lekarki.
Karta zabiegowa czekać będzie na recepcji.
Teraz można było pomyśleć o jakimś posiłku, odbyć pierwszy zapoznawczy spacer i cieszyć się z dwóch najbliższych wolnych dni. Wszak pierwsze zabiegi dopiero w poniedziałek, a tu piękna pogoda, piękna okolica – żyć nie umierać!

Bajka.

Jedno z trzech Sanatoriów w Horyńcu, obok Domu Zdrojowego "Uzdrowiska Horyniec Sp. Z o.o" (do nich też należy położony obok malutki Jawor) i Centrum Rehabilitacji Rolników. Te dwa duże Sanatoria wybudowano w północnej części miejscowości, za torami kolejowymi w pobliżu kompleksu leśnego, natomiast Bajka jest usytuowana praktycznie w centrum. Mieści się w dawnym Pałacu Książąt Ponińskich, który po wojnie był własnością PGR-u a potem w latach 60-tych po długiej sześcioletniej renowacji i przebudowie dostał nowe życie jako sanatorium branżowe "Metalowiec". Wtedy wybudowano bazę zabiegową i przygotowano dla kuracjuszy pokoje o różnym standardzie, a działo się to jednak już kilkadziesiąt lat temu ... Miejmy tego świadomość.
Prywatyzacja miała miejsce w roku 2004 (w innych źródłach podają że pod koniec lat 90-tych...), zmienił się właściciel, nazwa i niewiele więcej, oprócz kosmetycznych prac remontowych.
Zazdroszczę tym, którzy tu trafią wiosną czy latem, bo wtedy chyba jest tu najpiękniej. Pałac otoczony jest 9-hektarowym parkiem pełnym starych drzew, krzewów i kwiatów, znajdziemy tu dwa stawy w których żyje mnóstwo rybek, jeden bóbr (było ponoć całe stado), pływają po nich kaczki. W czerwcu podobno zapach kwitnących lip i odgłos brzęczących pszczół robi wrażenie niesamowite (relacja jednej z pielęgniarek).
Dziedziniec przed pałacem i alejki w parku po generalnym remoncie, w parku nowa siłownia plenerowa, wszędzie dużo nowych, solidnych wygodnych ławek.
W budynku głównym dwa piętra, nowoczesna hydrauliczna cicha winda. Drugi budynek w kompleksie to zaadaptowana na cele mieszkalne parterowa oficyna przylegająca bezpośrednio do ulicy. Baza zabiegowa zbudowana jako dodatkowy obiekt połączony z pałacem korytarzem podziemnym. Z oficyny trzeba przejść po dziedzińcu kilka lub kilkanaście metrów, zależnie od położenia naszego lokum.
Korytarze, klatki schodowe i inne części wspólne utrzymywane w należytej czystości, wszędzie bardzo dużo żywej roślinności oraz mniejszych i większych suchych kolorowych kompozycji. Miło.
Parking pomieścić może ok 50 aut, jest zamykany na noc. Nie ma przypisanych stałych miejsc, ale jeśli po wycieczce okaże się że nasze jest zajęte, z pewnością znajdziemy inne wolne. Cena 3 PLN za dobę (słownie trzy). Jest około 10 bezpłatnych miejsc wyznaczonych na ulicy bezpośrednio przy sanatorium, ale tam widziałem raczej auta z miejscową rejestracją – pracownicy sanatorium lub innych instytucji dojeżdżający z sąsiednich miejscowości.
Tyle wstępu...

Pokoje.

To jest podstawowy problem dotyczący tego sanatorium. Jako już chyba jedno z nielicznych w Polsce ma w swojej ofercie także pokoje bez tak zwanego pełnego węzła sanitarnego, tylko z umywalką. Ich mieszkańcy mają do dyspozycji na każdym piętrze jedną łazienkę damską, jedną męską i jedną oddzielną dla niepełnosprawnych. Zaglądałem do męskiej – dwie kabiny prysznicowe, umywalka, dwie kabiny WC plus jeszcze typowo męska porcelana na ścianie. Na piętrze jest chyba pięć czy sześć pokojów bez łazienek, więc do tych ogólnych raczej kolejek nie ma. Ale to słabe pocieszenie, nikt już dzisiaj nie chce dreptać w szlafroku po nocy po korytarzu gdy zajdzie taka potrzeba albo brać zdalny prysznic przed snem.
Poniższy przykładowy cennik pokazuje czego się możemy spodziewać jeśli chodzi o pokoje. W oficynie są też pokoje typu studio, a słyszałem także o dwójce z łożem małżeńskim... Rozstrzał jak widać duży.
Jadąc tutaj musimy mieć pełną świadomość czego możemy się spodziewać. Trzeba po prostu przyjechać odpowiednio wcześnie i próbować "walczyć" o jak najlepszą dla siebie opcję. Niestety nie mogę Wam podpowiedzieć o jakie konkretnie numery pytać, bo pokoje są bardzo różne, zależy w jakim zakątku pałacu się mieszczą. Jedyny konkret jaki mogę podać to ten, że z pewnością warto zapytać o pokoje 206 i 207 :)
Żaden pokój nie ma własnego balkonu. W pałacu są ogólne, bardzo duże tarasy, a oficyna jest parterowa...

Zabiegi.

Zabiegi jak w zestawieniu na końcu posta.
Pomieszczenia i wszystkie urządzenia nie pierwszej już młodości, ale w stanie na ogół nie budzącym zastrzeżeń. Piszę na ogół, bo jednak w zakątku borowinowym moim zdaniem do natychmiastowej wymiany są baterie i słuchawki natryskowe, którymi spłukujemy się po zabiegu. Są w stanie opłakanym – czarne, obskurne, strach wziąć do ręki. Ja wiem że tam siarka niszczy pewne sprzęty szybciej niż to się dzieje w normalnym środowisku, ale jednak aż tak źle to nie ma prawa wyglądać.
Sala gimnastyczna duża, dobre warunki do ćwiczeń. Trzy razy UGUL, piłki, materace, drobny sprzęt rehabilitacyjny jak w każdej placówce tego typu. Bez szału. Obok mniejsza salka z kilkoma nowymi urządzeniami podobnymi do tych spotykanych na siłowniach (rowery, bieżnia, symulator wiosłowania...).
Dla chętnych dodatkowy codzienny rozruch na sali gimnastycznej o godzinie 7.00
Kąpiele siarkowe mają odpowiednią temperaturę 36-38 stopni, a jeśli woda troszkę za ciepła pani pozwala dolać sobie ciut zimnej. Radzę pilnować tej temperatury, ja po zbyt gorącej kąpieli przez dobrą godzinę czułem się bardzo osłabiony! Bezpośrednio po zabiegu miałem śniadanie – potem mi powiedziano że wyglądałem tak sobie. Koleżanki! Zamiast wezwać pielęgniarkę – gapiły się. :shock:
Tutejsza woda siarczkowa ma ponoć trochę inny skład niż ta w Busku i Solcu. Zdecydowanie mniej cuchnie, w rezultacie może z tego zabiegu skorzystać więcej osób nie tolerujących siarkowodoru (tu na Forum też tacy są). Nie ma też tego żółtawego zabarwienia i nie zostaje po niej osad na wannie. Działa ponoć równie skutecznie co tamta buska.
Borowina. Pierwszy raz miałem z nią do czynienia. Podobno gdzie indziej leżymy na brzuszku i dostajemy mniej lub więcej błotka na chore miejsce. Tu odwrotnie, placek borowiny pod odpowiedni kawałek nas, kładziemy się na to, przykrywamy takim rodzajem folii i grubym kocem.
Nie umiem powiedzieć czy te dwa główne balneologiczne zabiegi są dobre czy złe, ja byłem z nich zadowolony. Borowina jest serwowana raczej punktowo nie całościowo, zresztą do takiego kompleksowego okładania ponoć trzeba mieć końskie zdrowie i siedemdziesiątkę daleko na horyzoncie.
Masaż miałem mechaniczny (aquavibron), intensywność na życzenie. Bardzo rozluźniający. Ci którzy mieli masaż klasyczny twierdzili, że jednak ważne do kogo się trafi. Jak wszędzie...
Żebym się nie lenił za bardzo dostałem ćwiczenie na rowerku. Pani pozwalała raz uruchamiać nogi, innego dnia na innym sprzęcie ręce.
Jako podkład na wszelkie leżanki dostajemy zwykłe materiałowe prześcieradło, moim zdaniem to dużo wygodniejsze rozwiązanie niż jednorazowe prześcieradła flizelinowe. Stabilniejsze i daje lepsze wrażenie komfortu higienicznego.
Na bazę zabiegową oficjalnie nie wolno wynosić ręczników które zastaniemy w pokoju, dlatego pamiętajmy o zabranie swojego ręcznika kąpielowego, najlepiej ciemnego, bo opłukanie się po okładach borowinowych może nie być zbyt dokładne (raczej nie jest).
Przyda się szlafrok. Na część zabiegową przechodzi się z budynku głównego podziemnym korytarzem (może być chłodno), a z oficyny trzeba wręcz po wolnym powietrzu pokonać kilkanaście metrów. O polu magnetycznym prądach, laserze czy lampie Solaris nie będę się wypowiadał. Wierzę że to działa. Tyle.
Jeszcze taka uwaga dotycząca planowania. Zalecenia są takie, żeby na przykład nie wchodzić do kąpieli bezpośrednio po posiłku a po kąpieli udać się do pokoju i wypoczywać. Nie zawsze to było możliwe. Po borowinie było więcej czasu dla siebie.
Karta zabiegowa tradycyjna, papierowa, zabieg potwierdzany parafką. Tu nowoczesność jeszcze nie dotarła. Na ogół pod gabinetami porządek, czasem komuś zależało żeby coś wcześniej zaliczyć z różnych względów, i na tych drobnych zabiegach czasem się to udawało. Na kąpielach, masażach czy borowinie bardzo rzadko.
Doszedłem do oceny personelu, i tu uświadomiłem sobie jedną prawidłowość. Sześć lat jestem tu na Forum, przeczytałem setki opinii. Ludzie narzekają na wszystko – zakwaterowanie, wyżywienie, opiekę lekarską, pielęgniarską, czystość, zimno, gorąco... A na co lub kogo zdecydowanie najmniej? Na rehabilitantów!
No właśnie. Tutaj też obsługa kuracjusza na bazie zabiegowej bez zastrzeżeń. Może nie czekają z kawką w gabinecie, ale wszystko z uśmiechem, na czas, cierpliwie, jak trzeba.
Baza przystosowana do obsługi osób korzystających z wózków.

Opieka lekarsko – pielęgniarska.

Dyżur pielęgniarski oczywiście całodobowy siedem dni w tygodniu.
Między 21 a 22 obchód kontrolny z dobranocką. Jedne panie pytały przez drzwi, inne zaglądały przez uchylone drzwi, zawsze standardowe – czy wszystko w porządku, dobrej nocy. Dwa razy była to wręcz kontrola telefoniczna. A kiedy w wieczór pożegnalny okazało się że stan osobowy jest mocno przekroczony, padło tylko pytanie z jakiego intruzi pokoju przybyli żeby już tam ich nie szukać.
Co tydzień w środę obowiązkowy pomiar ciśnienia.
W dniu przyjęcia i potem odbioru karty informacyjnej wszystko sprawnie.
Lekarz przydzielający zabiegi przyjmuje "swoich" pacjentów jeszcze dwa razy – w połowie turnusu i na jego zakończenie.
Oprócz tego codziennie pełni dyżur lekarz, do którego możemy pójść w przypadku konieczności zmiany nietrafionego zabiegu, zdiagnozowania złego samopoczucia lub wypisania awaryjnie recepty na lek (ale tylko pełnopłatny, nawet jeśli normalnie mamy refundację – pamiętajmy o tym).

Wyżywienie.

Trzeba przyznać że w tym obszarze podejmowane są starania, aby przynajmniej nie można było napisać, że jedzenie było takie normalne, nijakie. Jadłospis był tak konstruowany, że zupa powtórzyła się może raz czy dwa, dania główne obiadowe chyba wcale.
Na śniadanie codziennie zupa mleczna w wazie, na talerzyku plasterki wędliny, puszysty biały serek, liść sałaty, pokrojona świeża papryka, ogórek, pomidor. Często jajko pod różnymi postaciami, parówki. No i herbata oczywiście. Bardzo dobry chleb mieszany na zakwasie, choć tylko jeden rodzaj. Jeżeli w koszyczku pokazało się dno kelnerka na życzenie natychmiast wymieniała go na inny, pełny.
Obiad to zupa w wazie i najróżniejsze dania mięsne, czasem jakieś danie regionalne dla urozmaicenia. Od razu muszę tu wyrazić uznanie dla kogoś, kto ostrzy Paniom noże. Tak cienkiego plastra mięska byle czym się nie ukroi, pomijając już umiejętności. A może to maszyna dziabie? Tu jednak mocno wkraczamy na grunt ekonomii, wiadomo czym to jest spowodowane. Surówki przeważnie z kapusty lub marchewki – powód jak wyżej. Ale porcje nie jakieś mikroskopijne. Na początku wydawało się nam że w niektórych daniach zbyt mocno dało się odczuć obecność czosnku. Potem to jakby rzadsze zjawisko było – może ktoś interweniował? Nie wszyscy czosnek tolerują.
Na kolację zawsze coś na ciepło, dodatkowo chleb, masło, herbata.
Po raz pierwszy jadłem tu faszerowaną paprykę, cukinię, gołąbka kresowego...
Posiłki podzielone na dwie tury, odpowiednio 7.30-8.30 12.30-13.30 17.30-18.30. Stoliki wygodne, czteroosobowe, luźno rozstawione. Nie ma mowy by nm ktoś w czasie posiłku chodził po plecach. To duża zaleta stołówki, bo jadałem na takiej wyjątkowo ciasnej – masakra! Obsługa kelnerska miła, sprawna, czystość stolików bez zastrzeżeń.
Niektóre produkty pozyskiwane z własnego warzywnika, inne od stałych miejscowych sprawdzonych dostawców. A że region raczej czysty to pewnie to też ma jakiś wpływ na jakość i smak tego co powstaje w kuchni i ląduje na stołach.
Trzeba pamiętać, że każdy z nas ma inne oczekiwania co do smaku serwowanych potraw, ale trzeba stwierdzić że większość wypowiadała się bardzo pozytywnie o bajkowych posiłkach.
Właśnie uświadomiłem sobie, że ani razu nie było jakiejś rybki. Co mnie akurat cieszy biorąc pod uwagę bardzo niemiłą przygodę, jaka mnie spotkała w Busku. Zresztą – te rybki które pływają w stawie były jeszcze malutkie, ale w przyszłym sezonie – kto wie...

Rozrywka, kultura, turystyka.

Kuracjuszami opiekuje się miła Pani, która stara się urozmaicić im pobyt.
Na miejscu w salce klubowej wieczorki taneczne przy muzyce mechanicznej, uzupełnianie płynów we własnym zakresie. Częstotliwość wieczorków – przynajmniej dwa razy w tygodniu, zależnie od zainteresowania. Długość trwania – 19-21, czasem troszkę dłużej.
Na prawdziwy dancing trzeba się wybrać do kawiarni Sanacja lub restauracji Sawa. 10 minut spacerkiem.
Raz w tygodniu ognisko w parku na tyłach pałacu – kiełbaski i napoje własne, muzyka, tańce, radość. Oczywiście jeśli pogoda dopisuje...
Kilka razy w czasie pobytu Pani organizowała krótkie wycieczki po Horyńcu będące wspaniałym uzupełnieniem indywidualnych spacerów. Zawsze można usłyszeć coś więcej ponad to co wyczytmy w przewodniku lub na tabliczce informacyjnej. Była też wycieczka do pobliskich ciekawych miejscowości – Radruża i Nowin Horynieckich, ale to już busem.
Miejscowe Biuro Turystyczne wozi dalej – Przemyśl, Krasiczyn, Leżajsk, Łańcut, Bełżec. Wszystkie miejscowości – kto nie był oczywiście – warte odwiedzenia. Z tym że Przemyśl radziłbym obejrzeć indywidualnie, spokojnie, bez pośpiechu charakterystycznego dla wycieczek zbiorowych, smakując piękno tego miasta położonego wdzięcznie i malowniczo na wzgórzach. Mnie zauroczył, choć piękny przemyski dworzec akurat w tym czasie sprawia przygnębiające wrażenie.
Wolny czas między zajęciami oraz po obiedzie można poświęcić na spacer po bajkowym własnym parku, po pięknie odnowionym niedawno Parku Zdrojowym w centrum Horyńca albo wybrać się na nowiutki deptak przy Domu Zdrojowym z dwoma mini-tężniami. Deptak jeszcze trochę "goły", ale jak za parę lat podrosną te dziesiątki nowo posadzonych drzew... Obok CRR jest pływalnia "Wodny Świat".

W pałacu jest biblioteka z czytelnią a także sala telewizyjna, w której znajdziemy też stół do ping-ponga oraz piłkarzyki.

Covid.

W związku ze stanem zagrożenia epidemicznego w wielu miejscach wiszą ostrzeżenia o konieczności maseczek, dezynfekcji rąk, zachowania dystansu. Podróż windą możliwa tylko dla 2-3 osób z tego samego pokoju. Płyn do dezynfekcji rąk ogólnie dostępny. Ale...
To wszystko teoria. Życie w Sanatorium toczyło się zupełnie normalnym trybem, nawet wizyta w gabinecie pielęgniarskim czy lekarskim nie wymagała założenia maseczki. Jeśli chodzi o windę – my akurat na nogi jeszcze nie narzekamy, więc korzystaliśmy ze schodów (chociaż tutaj drugie piętro to przynajmniej trzecie w nowszym budownictwie). Jednak pewna doza ostrożności nie zawadzi – tak uznaliśmy. Z tego też powodu rezygnowaliśmy z wycieczek autokarowych – choć pewnie własnym autem drożej, trzeba się martwić o parking, kierowca nie ma tylu okazji podziwiania tego co za oknem. Wracając do codziennego życia sanatoryjnego – swobodnie na zabiegach, swobodnie na posiłkach, na korytarzach, na ławeczkach, na tańcach, na ognisku. Zresztą na zewnątrz tak samo – w sklepie, w kościele, na spacerze, w kawiarni. Można było przypuszczać, że o pewnych sprawach można powoli zapomnieć. No właśnie – PRAWIE do samego końca tak było. Musieliśmy się gdzieś zarazić w ostatnich dniach pobytu, bo żona kasłała już w drodze powrotnej, a u mnie objawy wystąpiły z dwudniowym poślizgiem. W obu przypadkach testy potwierdziły zakażenie SARS-COV-2. Przyjęliśmy wersję, że równie dobrze mogło nas spotkać to gdziekolwiek i kiedykolwiek, zarówno przed wyjazdem jak i miesiąc po powrocie, więc nie będziemy sobie robić wyrzutów o nietrafioną decyzję w sprawie wyjazdu ani też wiązać w jakikolwiek sposób choroby ze zwyczajami panującymi w "Bajce". W końcu w miejscu zamieszkania też już od dłuższego czasu żyjemy normalnie.

Recepcja, obsługa, opłaty.

Panie na recepcji miłe i pomocne.
Sprzątanie co 2 dni, dokładność zadowalająca. Ilość "materiałów eksploatacyjnych" wystarczająca, choć jakościowo z najniższej półki.
Ręczniki już lekko sprane, wymiana w połowie turnusu. Pościel nie wymieniana przez cały pobyt.
Możliwe drobne przepierki, wysuszyć można na suszarkach porozstawianych w dużej ilości na korytarzach i tarasach. Tamże suszą się ręczniki kąpielowe używane na zabiegach.
Usterki usuwane na bieżąco, za wyjątkiem pierwszego, najważniejszego zgłoszenia. Na naprawę telefonu nie działającego od samego początku czekaliśmy prawie tydzień!
Dwa razy odwiedził nas Ważny Pan Kierownik, co nas lekko zdziwiło. Podobno te kontrole są związane z niedawną wymianą okien. Są one tak szczelne, że pogorszyła się wentylacja w budynku i ponoć tu i ówdzie zaczął się grzyb pojawiać. Pan czuwa żeby odpowiednio wcześnie wychwycić taki fakt, chwali za rozszczelnianie lub uchylanie okien, opieprza delikatnie za suszenie bielizny w pokoju. Ale taka wizyta jest troszkę dziwna...
Opłaty dodatkowe:
Telewizor 2 PLN za dobę (za pokój)
Parking 3 PLN za dobę
Dodatkowy nocleg 20 PLN za dobę od osoby
Czajnik bezpłatny
Opłata klimatyczna 4.80 PLN za dobę

Horyniec-Zdrój.

Na koniec jeszcze dosłownie dwa zdania o samej miejscowości.
Można powiedzieć – mieścina. Urząd gminy, szkoła, kościół, posterunek Policji. Trzy sanatoria – dwa duże i malutka "Bajka" na ok 120 osób. Dwie ulice na krzyż, niedawno zrewitalizowany Park Zdrojowy z kawiarnią "Sanacja", muszlą koncertową i malutką pijalną wody siarczkowej. W parku oprócz starego drzewostanu mnóstwo nowych krzewów i kwiatów. Oprócz tradycyjnych alejek spacerowych są takie poprowadzone po drewnianych estakadach, w podmokłych rejonach parku. Przy Domu Zdrojowym nowy deptak spacerowy z mini-tężniami i siłownią plenerową. Setki nasadzeń ładnie zakomponowanych oraz młode drzewka, które kiedyś utworzą piękną zacienioną aleję spacerową. Teraz to trochę patelnia...
Wszędzie widać dbałość o porządek, generalnie jest ładnie i kolorowo.
Jak na taką małą miejscowość bardzo dużo sklepów – trzy duże wielobranżowe, kilka mniejszych, kawiarnia, restauracje, cukiernia,
Gdy znudzą się nam spacery po parku warto wybrać się nad Zalew Horyniecki, do klasztoru Franciszkanów, na stary cmentarz z Mauzoleum Ponińskich czy do Doliny Trzech Źródeł. Kto się lubi pluskać wybierze się zapewne na pływalnię Wodny Świat przy CRR.
Jeśli chodzi o atrakcje w pobliżu, to z pewnością trzeba odwiedzić Radruż z najstarszym w Polsce drewnianym zespołem cerkiewnym (uwaga – bardzo blisko granica, włączy się Wam bardzo droga ukraińska sieć Orange!) oraz Brusno (też cerkiew i stary cmentarz) i Nowiny Horynieckie z bardzo malowniczo położoną Kaplicą Matki Bożej na źródłach.

I tak Wam miną nie wiedzieć kiedy trzy tygodnie – jak nam...

Życzę udanych, trafionych, skutecznych zabiegów i cudownego czasu spędzonego w Horyńcu – Zdroju.

Niektóre fragmenty relacji będą z czasem traciły na aktualności...
Załączniki
zabiegi.jpg
pokoje.jpg
Awatar użytkownika
Andrzej-WP
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 350
Na forum od: 07 paź 2015 08:39
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 7

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: Andrzej-WP »

Dzięki- za wspaniały opis Horyńca Zdroju. W pełni przybliżyłeś mi okolice Horyńca , sanatoria oraz sam pobyt w Bajce.
Zastanawiałem się nad odwiedzeniem tego przygranicznego miejsca, gdzie nigdy nie byłem. Po przeczytaniu opisu - myślę,że spokojnie mogę się zdecydować na wyjazd, pobyt.
Dosyć często w NFZ można dostać skierowanie z tzw- ze zwrotów.
Jeszcze raz dziękuje za opis, wrażenia z pobytu
berbla65
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 844
Na forum od: 22 mar 2019 12:28
Oddział NFZ: Śląski
Staż sanatoryjny: 9

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: berbla65 »

Kazimierzu niesamowita ta Twoja relacja z Horyńca- opisujesz go jakby to był Kolobrzeg :D i to mi się podoba👍małe miejscowości też mają swój urok😁 cieszmy sie z małych rzeczy😁dzięki za taaaaki opis :P pozdrawiam :kwiat:
alka50+
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 1340
Na forum od: 02 sty 2015 11:50
Oddział NFZ: Zachodniopomorski
Staż sanatoryjny: 5

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: alka50+ »

Piękny , dokładny we wszystkim opis do wykorzystania... Nigdy w tych stronach nie byłam...kto wie gdzie los może rzucić???...Dzięki Tobie wiem, że w ,, Bajce,, trzeba zawalczyć o pokój ...jak wykorzystać czas na zabiegi i organizowane imrezy i co warto zwiedzać .
Każde miejsce ma swój urok.
Dzięki Kazimierzu za przekazane informacje. Pozdrawiam z życzeniami zdrowia.
Awatar użytkownika
GIENIA
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 14127
Na forum od: 18 maja 2016 10:12
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 15

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: GIENIA »

Kaziu , mówiłam , że nigdy więcej do Horyńca , a po Twoim opisie zaczynam zmieniać zdanie :D dziękuje :serce:
Awatar użytkownika
wiktor64
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 1258
Na forum od: 17 sty 2017 20:42
Oddział NFZ: Dolnośląski
Staż sanatoryjny: 7

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: wiktor64 »

Witam :D
Jestem pod wielkim wrarzeniem opisu po po byciu w tym sanatorium .
żadko kto tak opisuje tak szczegółowo pobyt ,brawa i jeszcze raz brawa
kurcze ja opisuje ale nie aż tak , :lol: dzieki :D
Awatar użytkownika
Atina
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 11569
Na forum od: 19 sie 2011 09:29
Oddział NFZ: Pomorski

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: Atina »

Dziękuję za opis Bajki i Horyńca Zdroju :kwiat:
Awatar użytkownika
ka_jak_kazimierz
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 3789
Na forum od: 13 mar 2016 14:48
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 5

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: ka_jak_kazimierz »

Gieniu - w Twoim przypadku pewnie główny problem jaki tam napotkałaś nie pozwolił Ci docenić walorów tego miejsca 🤔.
Może faktycznie trzeba powtórzyć pobyt 😏🙂?
Awatar użytkownika
ewasz
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 24524
Na forum od: 10 mar 2014 20:44
Oddział NFZ: Śląski
Staż sanatoryjny: 5

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: ewasz »

Pięknie Kazku opisałeś Horyniec i pobyt w sanatorium.
Jestem pod wielkim wrażeniem Twojego kunsztu pisarskiego, qrde aż miałam ciarki czytając...
Pozdrawiam, buzia :D :serce: :serce:
Awatar użytkownika
ka_jak_kazimierz
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 3789
Na forum od: 13 mar 2016 14:48
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 5

Re: Bajka Horyniec-Zdrój

Post autor: ka_jak_kazimierz »

Nie przesadzajmy Ewa, ja się tylko staram żeby zamieszczona opinia czy relacja była nie tylko przydatna ale w miarę spójna i przejrzysta.
Pozdrawiam czytających 🙂🌹
ODPOWIEDZ