Kobieta w fioletach - Ela Galoch
: 11 kwie 2013 21:05
Ela Galoch
Kobieta w fioletach
Przed restauracją „Europejską” w Ciechocinku,
profesor powiedział, że Felicja zna wielki świat.
Wprawdzie jej suknie nie kryją już samotności,
lecz wciąż ważne są gesty: dziewczęce wizje
i zalotne dekolty nawet na pomarszczonej skórce śliwki.
Czasem przerysowane - wciśnięte w kicz,
więc zgromadzone wokół niej kobiety
szepczą, że jest śmieszną i kuriozalną poetką trotuarów.
Zanurzoną już tylko w miejscach nieobecnych,
gdzie jej gesty rozumie tylko Kalina Jędrusik. Spaceruje
z Wiolettą Villas i nosi kapelusze niczym Bielicka.
Jedynie nikt nie pomyślał, że jest aktorką
grającą na skraju naszych emocji: złości i ironii.
Trudno zejść ze sceny. Bez nas czeka na nią rzeczywistość
jak kara.
U „Kmity” czasem można podsłuchać jej opowieści
z tysięcznej jednej nocy. Zmrużywszy oczy
popłynąć przez miętowe drinki i ciepłe ciasto z ambrozją,
mimo że będzie w gumowych klapkach
od sanatoryjnych zabiegów. A jednak na popołudniowych fajfach
orkiestra zagra tylko dla niej przedwojenne walce.
Urokliwy pan Miecio – zamiast zadowolić tańcem
zerkające nań panie - zapatrzy się w jej fiolety.
Czy ją będzie pragnął? Nikt nie wie?
Może to tylko ich artystyczne dusze spotkają się
- na jeden błysk oka - między portretami królów nad barem?
Felicja, to egzotyczny ptak, papużka zamknięta w klatce
starego ciała. Goplanami są te wszystkie tlenione Lole i Barbary,
zazdrosne o każdą nieprawdę. Niesmaczne niczym wódka
w upały. On Grabiec – nie wpadnie w ich pułapkę.
To Felicja znów w myślach poruszy jego biodrami
ukradkiem pakując do błyszczącej torebki,
brązowe spojrzenie mężczyzny. Udźwignie je
– udźwignie każdy mit. Położy go na Powązkach
przy grobie męża, żeby wiedział,
iż jeszcze nie poddała się…
Kobieta w fioletach
Przed restauracją „Europejską” w Ciechocinku,
profesor powiedział, że Felicja zna wielki świat.
Wprawdzie jej suknie nie kryją już samotności,
lecz wciąż ważne są gesty: dziewczęce wizje
i zalotne dekolty nawet na pomarszczonej skórce śliwki.
Czasem przerysowane - wciśnięte w kicz,
więc zgromadzone wokół niej kobiety
szepczą, że jest śmieszną i kuriozalną poetką trotuarów.
Zanurzoną już tylko w miejscach nieobecnych,
gdzie jej gesty rozumie tylko Kalina Jędrusik. Spaceruje
z Wiolettą Villas i nosi kapelusze niczym Bielicka.
Jedynie nikt nie pomyślał, że jest aktorką
grającą na skraju naszych emocji: złości i ironii.
Trudno zejść ze sceny. Bez nas czeka na nią rzeczywistość
jak kara.
U „Kmity” czasem można podsłuchać jej opowieści
z tysięcznej jednej nocy. Zmrużywszy oczy
popłynąć przez miętowe drinki i ciepłe ciasto z ambrozją,
mimo że będzie w gumowych klapkach
od sanatoryjnych zabiegów. A jednak na popołudniowych fajfach
orkiestra zagra tylko dla niej przedwojenne walce.
Urokliwy pan Miecio – zamiast zadowolić tańcem
zerkające nań panie - zapatrzy się w jej fiolety.
Czy ją będzie pragnął? Nikt nie wie?
Może to tylko ich artystyczne dusze spotkają się
- na jeden błysk oka - między portretami królów nad barem?
Felicja, to egzotyczny ptak, papużka zamknięta w klatce
starego ciała. Goplanami są te wszystkie tlenione Lole i Barbary,
zazdrosne o każdą nieprawdę. Niesmaczne niczym wódka
w upały. On Grabiec – nie wpadnie w ich pułapkę.
To Felicja znów w myślach poruszy jego biodrami
ukradkiem pakując do błyszczącej torebki,
brązowe spojrzenie mężczyzny. Udźwignie je
– udźwignie każdy mit. Położy go na Powązkach
przy grobie męża, żeby wiedział,
iż jeszcze nie poddała się…